Mikołaj Roznerski znudzony kobietami? "Jak piszczą, krępuję się"
Choć Mikołajowi Roznerskiemu (33 l.) adoratorek nie brakuje, wciąż jest singlem. Stara się mądrze dokonywać życiowych wyborów, by nikogo nie skrzywdzić. Dotąd ta sztuka nie wychodziła mu najlepiej. Nadszedł czas, by to zmienić.
Dziewczyny szaleją na jego punkcie - wcześniej zasypywały go propozycjami matrymonialnymi, a teraz komplementami - ale on wciąż nie znalazł tej jedynej. Czy to przykład Piotrusia Pana, wiecznego chłopca, który nie chce dorosnąć?
Niedawno skończyłeś 33 lata. Jak się z tym czujesz?
Mikołaj Roznerski: - Dla mnie wiek nie ma znaczenia. Nigdy nie miałem z tym problemu. Wciąż jestem bliżej 30-tki, ale do 40-tki już tuż-tuż. Ważniejsze od kolejnych urodzin było pojawienie się na świecie mojego syna. Przestałem żyć tylko dla siebie, jestem za kogoś odpowiedzialny i cały czas uczę się rodzicielstwa.
Hucznie obchodziłeś urodziny?
- Nigdy w ten sposób się nie bawiłem. Zawsze było to spokojne świętowanie. I tym razem również.
Czas szaleństw już się dla Ciebie skończył?
- Zawsze szalałem, ale z umiarem. Uspokoiłem się trochę, bo szaleństwo jest nudne.
Jesteś bardzo popularny. Fanki pewnie zasypują cię ofertami matrymonialnymi?
- Bez przesady. Kiedyś faktycznie dostawałem takie propozycje, ale teraz wysyłają mi różne miłe słowa.
Dziewczyny już nie piszczą?
- Nie ukrywam, że zdarzają się takie sytuacje, ale ja się wtedy krępuję i zawstydzam.
Świetnie wyglądasz. Czy to wynik diety?
- Jem wszystko, ale z umiarem. Sam sobie gotuję. Szukam zamienników mąki i słodyczy. Słodkości robię z miodu, suszonych owoców i płatków.
Ciągle jesteś singlem, nie szukasz uczucia?
- Miłości nie można szukać, prędzej czy później przyjdzie sama. Jak się jej szuka, to jest coraz dalej, a jeśli ma się przydarzyć, to sama nas znajdzie.
Wierzysz w miłość do grobowej deski?
- Myślę, że tak. Trzeba w to głęboko wierzyć. Każdy, kto czeka na prawdziwe uczucie, w końcu na nie trafi.
Jakie masz relacje z matką swojego dziecka?
- Bardzo dobre, przyjaźnimy się. Każde z nas ułożyło sobie życie tak jak chciało i poszło swoją drogą. Ale tym, co nas łączy, jest syn.
Jak spędzasz z nim czas?
- Bardzo twórczo. Teraz budujemy drewniane modele samolotów. Antkowi to się bardzo podoba. Robię, co mogę, by odciągać go od komputera i ratować przed nim, choć wiem, że z czasem będzie to nieuniknione. Ale chcę, żeby jeszcze miał normalne, szczęśliwe dzieciństwo.
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Jak i gdzie zamierzasz je świętować?
- Jadę z synem do rodziców i spędzę ten czas z najbliższymi. Choć przed świętami będę jeszcze na planie, to postaram się pomóc rodzicom w przygotowaniach do Wigilii.
Które tradycje świąteczne chcesz przekazać synowi?
- Mój syn jest młodym, inteligentnym człowiekiem i nie muszę mu niczego przekazywać czy tłumaczyć. Widzi, jak wyglądają u nas święta, poznaje wszystkie nasze tradycje bożonarodzeniowe.
Często odwiedzasz rodziców?
- Często, jeśli tylko czas mi na to pozwala. Zresztą jestem z nimi w stałym kontakcie, jak nie fizycznym, to telefonicznym.
Rozmawiała: Lena Jaret
***