Milowicz został ojcem w wieku 54 lat, a teraz takie doniesienia. Nie spodziewał się, co go czeka
Michał Milowicz zostając ojcem po raz pierwszy w wieku 54 lat wywołał wielkie poruszenie w polskim show-biznesie. Syn aktora Maurycy Aleksander przyszedł na świat w marcu i wywrócił życie celebryty do góry nogami. W najnowszym wywiadzie Milowicz opowiada o blaskach i cieniach późnego ojcostwa. Są rzeczy, które totalnie go zaskoczyły.
Michał Milowicz to aktor znany z ról w kultowych komediach: "Chłopaki nie płaczą" oraz "Poranek kojota". Przez wiele lat był także nazywany "polskim Elvisem", ponieważ niektórzy fani twierdzili, że jest łudząco podobny do legendarnego wokalisty.
Późne ojcostwo to w ostatnim czasie dość popularny temat w polskim show-biznesie. W dojrzałym wieku ojcami zostali między innymi: Karol Strasburger oraz Marek Kondrat. Do tego zacnego grona dołączył ostatnio także Michał Milowicz.
Pierwszy syna aktora Maurycy Aleksander przyszedł na świat w marcu tego roku.
W ostatnim wywiadzie dla tabloidu "Fakt" aktor opowiedział o tym, jakie emocje towarzyszyły mu chwilę po narodzinach potomka. Gwiazdor kina nie wstydzi się swoich łez, był obecny przy porodzie i obala tezę, że "chłopaki nie płaczą".
"Płakałem jak bóbr. Ze szczęścia. To są niesamowite emocje, nieporównywalne do niczego innego. Jeżeli ktoś powie, że chłopaki nie płaczą, to jest w 'mylnym błędzie' jak to żartujemy w naszym artystycznym środowisku. To był moment, kiedy ja ryczałem totalnie, ale ze szczęścia, emocji i z chwili, na którą tak długo czekałem" - wyznał Milowicz.
Celebryta bez ogródek mówi o tym, jak zmieniło się jego życie odkąd Maurycy Aleksander obecny jest na świecie. Aktor przyznaje, że nie można mówić o pełnej rewolucji, ale zauważa pewne istotne zawirowania.
"Funkcjonujemy jak dawniej tylko bardziej dynamicznie i w trochę innym wymiarze. Mamy mnóstwo dodatkowych obowiązków, łączonych ze zmęczeniem i niewyspaniem. Choć lekko nie jest, to jesteśmy bardzo szczęśliwi. Staramy się to rozkładać na dwoje, jednak ja jestem cały czas bardzo aktywny zawodowo. Ale kiedy tylko mogę, to staram się przerzucać obowiązki na siebie i wspierać we wszystkim Kasię" - opowiada.
Milowicz przyznał, że mimo nieprzespanych nocy oraz wielu zmian, jest szczęśliwy jak nigdy dotąd.
"Tak to jest szczęście. I nawet kiedy nie ma zmiłuj, czy to jest pierwsza, czy trzecia w nocy, czy nad ranem, kiedy synek płacze, człowiek wstaje i działa, to naturalne. Owszem, wiadomo, że z Kasią jesteśmy w tym okresie mocno przebodźcowani i przemęczeni, ale tego przecież doświadczają wszyscy rodzice i jest to szczęście nieporównywalne do niczego, kiedy widzi się uśmiechniętego synka próbującego gaworzyć" - podsumował gwiazdor "Poranku kojota".
Życzymy dużo cierpliwości.
Zobacz też:
Józefowicz nie mógł się powstrzymać ws. Milowicza. "Nie nadawał się"
Michał Milowicz nie potrafił ukryć łez. Wyznał prawdę na temat syna. "Nie boję się"