Reklama
Reklama

Minęło 6 lat od śmierci Kory. Do takich scen dochodzi na cmentarzu...

28 lipca minęła 6. rocznica śmierci Kory. Wdowiec po charyzmatycznej piosenkarce, Kamil Sipowicz w najnowszym wywiadzie ujawnił, co zaplanował na ten dzień. Wspomniał także, co dzieje się na grobie Kory, znajdującym się na warszawskich Powązkach. Jak przyznał, zachowanie niektórych fanów może budzić zdziwienie….

Kora, piosenkarka i autorka tekstów, ikona polskiego rocka, wieloletnia wokalistka zespołu Maanam, odeszła 28 lipca 2018 roku o świcie, w wieku zaledwie 67 lat. 

W ostatnich tygodniach życia pracowała nad piosenkami na nową płytę, a zaledwie półtora miesiąca przed śmiercią urządziła w swoim domu na Roztoczu huczne przyjęcie urodzinowe.  

Kora przez 5 lat walczyła ze śmiertelną chorobą

5 lat wcześnie, jesienią 2013 rok u Kory zdiagnozowano raka jajnika.  Jak ujawniła piosenkarka, chorobę można było wykryć znacznie wcześniej i zwiększyć szanse na wyleczenie, gdyby tylko lekarze nie bagatelizowali bólu, na który skarżyła się od lat:

Reklama

„Pół życia zjadałam tony proszków przeciwbólowych. Ból mnie zginał do ziemi. A potem usłyszałam: to choroba śmiertelna i nieuleczalna. Po tygodniu od diagnozy byłam na stole operacyjnym. Przeszłam trzy poważne operacje oraz dwa kursy chemii”. 

Po operacji oraz chemioterapii mąż Kory, Kamil Sipowicz ogłosił, że „choroba została spacyfikowana”. Regularnie informował media, że Kora czuje się świetnie i w swoim domu na Roztoczu zbiera siły przed planowaną trasą koncertową. 

Menedżerka artystki zapewniała, że prace nad nową płytą idą pełną parą, a Kora wróci na scenę lada chwila. Z perspektywy czasu stało się jasne, że w ten sposób najbliżsi Kory zbywali dziennikarzy, żeby zapewnić chorej jak najbardziej komfortowe warunki.

Kora: 6 lat temu odeszła na własnych warunkach

Ostatnia hospitalizacja w placówce w Zamościu rozwiała nadzieje na przedłużenie piosenkarce życia. Na życzenie pacjentki lekarze wypisali ją do domu, by mogła spokojnie odejść w otoczeniu najbliższych. Umarła w noc zaćmienia Księżyca, w obecności męża, synów z żonami, wnuka i przyjaciół. Jak potem wspominał Kamil Sipowicz w rozmowie z „Newsweekiem”:

„Wielka, czerwona pełnia Księżyca i jego najdłuższe zaćmienie od stu lat. Wystawiliśmy na dwór lunetę, paliliśmy ogniska, oglądaliśmy gwiazdy. Cały czas ktoś mówił do Kory, choć była nieprzytomna. Zmarła o godzinie 5.27 rano. Wszystkie psy były w salonie, nawet Pipi, która pojawia się raz do roku”. 

W 6. rocznicę śmierci Kory, Sipowicz zaplanował specjalny koncert w Zamościu, mieście, którego lekarze do ostatniej chwili walczyli o każdy dodatkowy dzień życia artystki. Jak ujawnił w rozmowie z „Faktem”:

"Pójdziemy na koncert Orkiestry Symfonicznej w Zamościu, która będzie grała utwory zespołu Maanam. Na koniec w Bliżowie rozpalimy ognisko i będziemy palić świeczki wokół portretu Kory i ją wspominać. Mam wrażenie, że trochę się od nas oddala, ale wciąż czuję jej ogromną opiekę. Gdy coś mi się nie układa, to Kora wtedy interweniuje". 

Kora: do takich scen dochodzi przy jej grobie

Urna z prochami Kory została pochowana na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Jak ujawnia Sipowicz, fani piosenkarki mają własne pomysły na uczczenie jej pamięci i nie muszą z tym czekać na specjalne rocznice:

„Na cmentarzu różne dziwne rzeczy się dzieją. Fani Kory przyjeżdżają z całego kraju i bywa, że spędzają całe noce”. 

Teraz będzie im wygodniej, bo, jak zapowiedział Sipowicz, zadbał o to, by przy grobie stanęła nowa ławka. Jak wyznał w „Fakcie”;

„Przywiozłem ją z Roztocza. Została zrobiona przez artystę z Bliżowa z pięknym napisem Kora i Kamil i sercem na górze”.

Zobacz też:

Finał skandalu z biografią Kory. Syn artystki zabrał głos

Konflikt w rodzinie Kory narasta. Sipowicz nie chce rozmawiać z Jackowskim

Nie uwierzysz, kim była Kora zanim została gwiazdą rocka!


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Kora | Kamil Sipowicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy