Mocne zarzuty pod adresem Ewy Chodakowskiej: „Szerzy propagandę nakręcaną przez burmistrza”
Ewa Chodakowska pochwaliła się ostatnio nową inwestycją. Jak ujawniła, buduje osiedle w swoim rodzinnym Sanoku. Jak zwracają uwagę jej krajanie, to nie do końca tak…
Ewa Chodakowska, zajmująca obecnie 29. miejsce w rankingu najbogatszych Polek tygodnika „Wprost” z majątkiem szacowanym na 185 milionów złotych, nie robi tajemnicy z tego, że inwestuje w nieruchomości. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo wielu milionerów tak robi, choćby mąż jej największej konkurentki, Robert Lewandowski, gdyby nie pewna nieścisłość…
Na zdjęciach, zamieszczonych przez Chodakowską widać kilka domów typu bliźniak, zbudowanych w szczerym polu. Jak wytknął trenerce socjolog i aktywista, Jan Śpiewak, to nic innego, jak przejaw tak zwanej patodeweloperki. To pojemne i modne ostatnio określenie jest stosowane wobec wszystkich inwestycji, które nie zaspokajają podstawowych potrzeb mieszkańca: mają za mały metraż, kompletnie nieustawny rozkład pomieszczeń, na przykład składają się z pokoju mierzącego 6 metrów kwadratowych i dwudziestometrowego przedpokoju typu kiszka, lub też znajdują się w miejscu zupełnie pozbawionym infrastruktury.
W przypadku osiedla Chodakowskiej zachodzi, zdaniem Śpiewaka, ta trzecia sytuacja. Jak wyjaśnił na Twitterze:
Pomijając nawet zastrzeżenia Śpiewaka, w komentarzach pod postem Chodakowskiej pojawiły się zarzuty o nieścisłość:
O co chodzi? Otóż Chodakowska buduje osiedle nie w Sanoku, ani nawet na jego obrzeżach, lecz w miejscowości Trepcza, graniczącej z Sanokiem, która od miesięcy walczy o swoją niezależność od miasta. Lokalizację osiedla Ewy potwierdza lokalny portal korsosanockie.pl.
Rzeczywiście, burmistrz Sanoka, Tomasz Matuszewski nie ukrywa, że jego marzeniem jest włączenie Trepczy i dwóch innych miejscowości do Sanoka. Przeciwko tym planom buntują się mieszkańcy owych trzech sołectw. Do tego stopnia, że w lipcu tego roku pokonali 400 kilometrów, dzielące ich od Warszawy, by w stolicy zaprotestować przeciwko zmianie administracyjnej granic ich wsi. Jak wyjaśnili dziennikarzom, chodzi o to, „żeby wioska była wioską”.
W wyniku przeprowadzonego wiosną tego roku lokalnego referendum, ponad 95 proc. mieszkańców zagrożonych przyłączeniem sołectw sprzeciwiło się planom burmistrza. Najwyraźniej jednak Chodakowska uznała sprawę za przesądzoną, o co mieszkańcy okolic jej nowej inwestycji mają do niej wyraźny żal. Wyrazili to zresztą w komentarzach:
Żeby wioska była wioską. Mieszkańcu trzech wsi sprzeciwiają się włączeniu do Sanoka
Wzrosną raty kredytów. RPP podwyższa stopy procentowe