Mocno niedysponowany Robert Gawliński zagrał koncert w USA. "Nie dał rady śpiewać"
Zespół Wilki w tym roku świętuje okrągły jubileusz - tej okazji Robert Gawliński wraz z kolegami z formacji postanowił wybrać się za ocean, by tam zagać dla amerykańskiej publiczności. Choć pierwszy koncert był niezwykłe udany, dzień później wokalista ledwo śpiewał. Wszystko z powodu... klimatyzacji.
Zespół Wilki założony przez Roberta Gawlińskiego świętuje właśnie trzydziestolecie swojego istnienia. Z tej okazji grupa wyruszyła w specjalną jubileuszową trasę koncertową. Ostatnio muzycy zawitali do USA, by spotkać się z fanami zza oceanu. Amerykańskie tournée składało się z dwóch koncertów. Pierwszy z nich odbył się w ubiegłą sobotę w sali Joe's Live Rosemont na przedmieściach Chicago.
Kolejny występ zaplanowany był dzień później. Niestety, słuchacze zgromadzeni w Melrose Ballroom w Nowym Jorku mogli się poczuć mocno zawiedzeni. Jak podaje serwis ShowNews - Robert Gawliński zmagał się z chorobą gardła i jego występ był daleki od oczekiwań publiczności.
Okazuje się, że tego dnia wokalista... ledwo śpiewał.
Na szczęście frontman Wilków mógł liczyć na swoich wielbicieli, którzy razem z nim wykonywali największe hity zespołu. Frekwencja nie zawiodła, bowiem na nowojorski występ bandu przybyło prawie pół tysiąca melomanów.
"Robertowi siadło gardło, nie dał rady śpiewać. Śpiewał, ale z chrypą, no i fałszował. Ogólnie fajny, tylko zero wokalu. Co chwila przepraszał i mówił, że jest chory. Chciał nawet odwołać koncert, ale tylko dlatego, że to Nowy Jork, ostatecznie tego nie zrobił" - cytuje jednego z nich serwis ShowNews.
Okazało się, że powód niedyspozycji Roberta Gawlińskiego był prozaiczny - wokalista przeziębił się podczas kilkunastogodzinnej podróży samolotem - wszystkiemu winna była... klimatyzacja.
Muzyk mógł ostatecznie wybrać się do lekarza, ale to zapewne wiązałoby się z odwołaniem koncertu.
"Klimatyzacja w samolocie go przeziębiła. Brał sterydy. Poza tym on jest już stary, siwy. Trudno go poznać. W tle leciały jego stare teledyski" - relacjonuje anonimowy informator.
Mimo wszystko na Facebooku nie zabrakło pozytywnych komentarzy słuchaczy, którym koncert i tak się podobał.
"Kochani, wczorajszy koncert Wilków w Melrose Ballroom przeszedł do historii. Bawiliśmy się świetnie, śpiewając największe przeboje Roberta Gawlińskiego. Jego niedyspozycja głosowa nie przeszkodziła w atmosferze koncertu. Miło popatrzeć, jak rodzinny to zespół. Bliźniacy Roberta - Emanuel i Benjamin to dorośli faceci (jeden już żonaty), którzy świetnie partnerują tatusiowi. I pomimo tego, że Robert chyba uważa, że Polacy mieszkający w Stanach to karykaturalna grupa rodem z "Kochaj albo rzuć", ja i tak będę go uwielbiać za te kilka piosenek, które były i są ważne w moim życiu" - napisała w mediach społecznościowych oddana wielbicielka twórczości Wilków.
Z tak oddaną publicznością Robert Gawliński nie powinien obawiać się podobnych wpadek.
Zobacz też:
Robert Gawliński o zdradzie żony. Naprawdę się do niego porównał
Dopiero co witano "nową panią Gawlińską", a teraz takie wieści o dziecku
Syn Roberta Gawlińskiego wziął ślub. Beniamin poślubił ukochaną Julię