Mógł umrzeć jak Michael Jackson
Raper Eminem wyznał, że jeszcze niedawno jego problem z uzależnieniem od silnych leków przypominał ten, który był przyczyną śmierci Michaela Jacksona.
Autor hitu "Love The Way You Lie" porównał swoje uzależnienie od leków, które udało mu się pokonać, choć jeszcze niedawno przyjmował od 60 do 90 pigułek dziennie, do tego samego problemu zmarłego w czerwcu ubiegłego roku Króla Pop.
"Mój problem wyglądał podobnie do tego, co czytałem o Michaelu. Nie wiem dokładnie co on robił, ale słyszałem, że często budził się w nocy prosząc o więcej leków. Ja robiłem to samo" - wyznał 38-letni raper w wywiadzie dla magazynu "Rolling Stone".
Eminem wyjaśnił także, że jego nałóg, który miał swoje początki w 2002 roku, gdy pracował na planie filmu "8. Mila", w pewnym momencie zdominował jego życie.
"Mój codzienny porządek dnia wyglądał tak: wstawałem rano i brałem tabletkę bardzo silnego Vicodinu, potem regularnie zażywałem go cały dzień. Następnie, gdy zbliżał się wieczór, zaczynałem od dwóch tabletek Valium, a potem jeszcze jedna i jeszcze jedna... Co godzinę zażywałem cztery lub pięć kolejnych" - powiedział gwiazdor.
Utwory na jego albumie "Relapse" z 2009 roku opowiadają w głównej mierze o jego uzależnieniu od leków, natomiast następna płyta rapera, wydana rok później "Recovery", ma już bardziej optymistyczny wydźwięk.