Mogła zostać gwiazdą kina, wybrała rolę żony. Po latach żałowała, że nie walczyła o siebie
Aktorka Renata Maklakiewicz przez całe życie była zakochana w mężczyźnie, któremu zawdzięczała nazwisko. Chociaż żoną Zdzisława Maklakiewicza była przez zaledwie kilka lat, nigdy nie przestała go kochać. Zrezygnowała dla niego z własnej kariery. Skoro był dla niej całym światem, dlaczego go zostawiła?
"Miłość mamy do mojego ojca była tak wielka, że po rozwodzie z drugim mężem wróciła do nazwiska Maklakiewicz i posługiwała się nim aż do śmierci" - wyznała córka Renaty i Zdzisława Maklakiewiczów, wspominając rodziców w rozmowie z magazynem "Pani".
"Szkoda, że los nie dał im szansy" - dodała Marta Maklakiewicz.
Renata Firek (tak nazywała się, zanim wyszła za uwielbianego przez miliony Polaków aktora) poznała starszego od niej o 4 lata Maklakiewicza, gdy była studentką stołecznej Akademii Sztuk Pięknych. Po raz pierwszy spotkali się na imprezie u wspólnych znajomych. Wystarczyła chwila, by zakochali się w sobie do szaleństwa, a zaraz potem postanowili się pobrać.
Po latach Renata opowiadała w wywiadzie, że Zdzisław był mężczyzną, który miał największy wpływ na jej życie. Nie jest tajemnicą, że to właśnie on namówił ją, by - jeszcze podczas studiów w ASP - zdawała do szkoły teatralnej.
"Tata twierdził, że jest zdolna, ładna, porusza się z gracją, świetnie tańczy. Że po prostu ma talent" - opowiadała Marta Maklakiewicz w wywiadzie dla "Pani".
Marta przyszła na świat rok po ślubie Renaty i Zdzisława. Jej ojcem chrzestnym został... Stanisław Bareja!
Renata Maklakiewicz, choć nie skończyła szkoły teatralnej, w latach 50. ubiegłego wieku z powodzeniem występowała na scenach gdańskiego Teatru Wybrzeże i objazdowego Teatru Powszechnego Województwa Gdańskiego. W 1965 roku zadebiutowała przed kamerą - zagrała niewielką rólkę w jednym z odcinków serialu Barei "Kapitan Sowa na tropie".
Życie u boku słynącego z wielu słabości i zamiłowania do zabawy Zdzisława Maklakiewicza nie było łatwe, ale Renata świata nie widziała poza ukochanym. Tylko jednego nie mogła znieść - tego, że gdy on "szedł w Polskę", ona musiała siedzieć z jego matką. Czesława Maklakiewicz nie cierpiała synowej i ciągle oskarżała ją o to, że przez nią jej syn zszedł na złą drogę.
"Babcia Cesia od początku była przeciwna temu związkowi. Nie znosiła synowej przede wszystkim za to, że zabrała jej ukochanego jedynaka. Ciągle napuszczała ojca na mamę, wypominała, że jest złą gospodynią, nie umie gotować ani sprzątać" - napisała Marta Maklakiewicz w swej książce "Maklak. Oczami córki".
"Los nie dał rodzicom szansy, by mogli spróbować życia tylko we dwoje, we własnym domu, bez matki-teściowej. Mama nie wytrzymała ciągłej presji i napiętej atmosfery. Było małżeństwo, było dziecko, nie było rodziny" - twierdzi córka aktorskiej pary.
Po rozwodzie Renata oddała Martę na wychowanie swoim rodzicom, a sama zaczęła jeździć po Polsce w poszukiwaniu zespołu teatralnego, w którym mogłaby spełniać się jako aktorka. Grała m.in. w Jeleniej Górze, Gorzowie Wielkopolskim, Gdańsku, Koszalinie, Toruniu, Szczecinie, Łodzi i - w końcu - w Warszawie. Żałowała, że wcześniej nie walczyła o siebie.
Kariera nie była jej pisana. Na początku lat 70. porzuciła aktorstwo i zajęła się pisaniem wierszy i tekstów piosenek oraz malarstwem. Znalazła też pracę w dziale rozrywki TVP.
Choć Renata wyszła za mąż po raz drugi (poślubiła Ireneusza Prożalskiego - kompozytora i artystę estradowego znanego pod pseudonimem Artur Żalski) Zdzisław Maklakiewicz, pierwszy mężczyzna, którego pokochała, pozostał jej największą miłością. U boku drugiego męża nie była szczęśliwa, bo Ireneusz okazał się bardzo zaborczy i zazdrosny, a w dodatku nie akceptował córki Renaty z jej związku z Maklakiewiczem.
"Do końca życia dużo i ciepło o ojcu mówiła, opowiadała o swym małżeństwie z nim jak o najszczęśliwszym okresie swojego życia. Krótkim, ale tak intensywnym, że wspomnienie na zawsze pozostało żywe w jej pamięci. I nigdy już nie spotkała na swej drodze nikogo, kto mógłby zastąpić jej mojego ojca. Jej drugie małżeństwo było totalnym nieporozumieniem" - wyznała Marta Maklakiewicz w swej książce o ojcu.
Marta Maklakiewicz, która 2 lata po śmierci ojca (Zdzisław Maklakiewcz zmarł 9 października 1977 roku) wyjechała - jako żona Amerykanina - do Stanów Zjednoczonych, w 1984 roku ściągnęła mamę do siebie.
Renata Maklakiewicz zarabiała w Ameryce, malując portrety na zamówienie mieszkających w USA Polonusów. Gdy Marta dostała pracę na Florydzie, matka pojechała razem z nią i - chcąc być niezależną - znalazła sobie zajęcie. Została opiekunką bardzo bogatej staruszki, a w weekendy pracowała w Turnberry Isle Marina & Yacht Club, w którym spotykali się miejscowi milionerzy.
"Mama rysowała gości. Stała się znana. Poznała wielu wspaniałych ludzi, ale bardzo ciążyła jej samotność. Szukała kogoś podobnego do mojego ojca - oryginalnego, ciepłego, wesołego. A tu nic. Nie było już takich mężczyzn" - czytamy w książce Marty "Maklak oczami córki".
20 września 1991 roku 60-letnia wówczas Renata Maklakiewicz zginęła pod kołami samochodu, za kierownicą którego siedział jej znajomy z Turnberry Yacht Clubu - amerykański milioner Charles McCoy.
Sprawa została zatuszowana, a sprawca wypadku wywinął się od kary.
Źródła:
1. Książka M. Maklakiewicz "Maklak oczami córki", wyd. 2015.
2. Książka R. Abrahama "Maklakiewicz. Zaczęło się od tego, że jestem brzydki...", wyd. 2023.
3. Biogram R. Maklakiewicz w "Encyklopedii Teatru Polskiego" (encyklopediateatru.pl/osoby/5506/renata-maklakiewicz).
4. Artykuł "Jednej roli nie zagrał dobrze", "Rewia", sierpień 2018.
5. Wywiad z M. Maklakiewicz, "Pani" nr 9/2017.
Zobacz także:
Brytyjski aktor chorował na to samo. Oto co martwi go w diagnozie króla Karola III