Monczka zagrał w słynnym „Tulipanie”. Wciąż utożsamiany jest z bohaterem serialu
Jan Monczka, polski aktor z czeskim paszportem, miał 30 lat, gdy wygrał casting do głównej roli w serialu o słynnym Jerzym Kalibabce. Udział w „Tulipanie” dał nieznanemu wtedy jeszcze absolwentowi krakowskiej szkoły teatralnej popularność, o jakiej nawet nie śmiał marzyć. Niestety, przylgnęła do niego łatka podejrzanego uwodziciela, co na lata zablokowało jego karierę. Choć od premiery „Tulipana” minęły już 3 i pół dekady, on wciąż utożsamiany jest z serialowym Jurkiem!
Zanim 22 lutego 1987 roku TVP rozpoczęła emisję „Tulipana”, Jan Monczka znany był tylko publiczności Starego Teatru w Krakowie. Po premierze serialu z dnia na dzień stał się gwiazdą. Jak wyznał po latach w "Super Expressie", sława spadła na niego znienacka:
„Potwierdzam – kobiety za mną szalały. Gdy tylko się gdzieś pojawiałem, rozlegały się podniecone komentarze, czułem na sobie palące spojrzenia. Budziłem zainteresowanie nie tylko jako aktor, ale też jako mężczyzna”.
Była tylko jedna osoba, której Jan Monczka nie przypadł do gustu jako serialowy Jurek „Tulipan”. Aktorowi nie udało się przekonać do siebie tego, w którego się wcielił. Jerzy Kalibabka oglądał serial w zakładzie, w którym odbywał karę.
„Opowiadał, że produkcja była słaba, że Monczka był byle jaki, "rzadki", że nie dorastał mu do pięt” - czytamy w biografii najsłynniejszego polskiego uwodziciela-przestępcy.
Zdanie pierwowzoru serialowego bohatera mało kogo jednak obchodziło. Liczyło się to, że serial gromadził przed telewizorami miliony widzów, a 30-letni aktor wypadł w swej roli naprawdę znakomicie i bardzo przekonująco.
Jan Monczka twierdzi dziś, że nie przypuszczał, iż telewizyjna opowieść o mężczyźnie umiejącym rozkochać w sobie setki kobiet i dziewczyn, a potem naciągnąć je na kasę, całkowicie zmieni jego życie. Jak wyznał w wywiadzie dla "Angory":
„Nie zdawałem sobie sprawy, że widzowie utożsamiać mnie będą z Jurkiem, a kobiety zasypią listami z miłosnymi wyznaniami, myśląc, że prywatnie jestem taki sam jak mój bohater. Przez chwilę to wielkie zainteresowanie mną sprawiało mi przyjemność, później zaczęło mnie męczyć, w końcu stało się moim przekleństwem”.
Łatka amanta tak bardzo przylgnęła do Monczki, że reżyserzy przez lata proponowali mu jedynie tego typu role. On sam uważa wręcz, że do dziś nie udało mu się zagrać niczego bardziej spektakularnego, ale już od dawna się tym nie przejmuje...
„Ten serial żyje już tyle lat. Każda powtórka zyskuje nowych widzów. Czasem mam dość tej roli, bo wszyscy, z którymi rozmawiam, zazwyczaj w drugim czy trzecim zdaniu nawiązują do "Tulipana". Ale okres buntu wobec tego faktu mam już chyba za sobą” – powiedział niedawno na łamach „Rewii”.
Jan Monczka bardzo długo czekał na swoją drugą szansę. Grał w spektaklach Teatru Telewizji, wykładał w prywatnym studium aktorskim, pracował w teatrach w Polsce i Czechach. W 2003 roku dołączył do obsady „Złotopolskich”, później pojawił się też w „Klanie”, „Pitbullu”, „Singielce” i wielu innych serialach. Jak stwierdził ostatnio w rozmowie z "Nową Ziemią Cieszyńską":
„Tulipan jest piękną przeszłością, ale ten temat jest już zamknięty. Na szczęście, bo być przez całe życie aktorem jednej roli to trochę słabo”.
Aktor w niemal każdym wywiadzie podkreśla, że prywatnie nie ma z Kalibabką nic wspólnego. Jak zapewniał w wywiadzie dla "Super Expressu":
„Zdecydowanie nie jestem typem skandalisty. Od wielu lat wciąż mam tę samą żonę i dwie cudowne córki”.
Ostatnio Jana Monczkę częściej niż w Polsce spotkać można w jego rodzinnych Czechach, a konkretnie w Czeskim Cieszynie, gdzie od paru lat gra w przedstawieniach tamtejszego teatru. Gościnnie występuje też na scenie Divadlo Kalich w Pradze.
Źródła:
1. Wywiady z J. Monczką: „Super Express” (listopad 2015), „Angora” (kwiecień 2011), „Nowa Ziemia Cieszyńska” (luty 2023)
2. Artykuł „Długo nie mógł się pozbyć łatki...”, „Rewia” (luty 2022).
3. Książka W. Krajewskiego „Kalibabka. Historia największego uwodziciela...”, wyd. 2023.
Zobacz też:
Jan Monczka: Rola Kalibabki w serialu "Tulipan" okazała się przekleństwem!