Monika Brodka nie chciała wracać do kraju. "Byłam zmuszona do powrotu do Polski"
Monika Brodka (33 l.) w ostatnim czasie pracowała nad swoim najnowszym albumem "Brut". Premiera płyty odbędzie się w ten piątek 28 maja. W wywiadzie wyjawiła, że gdyby nie lockdown, nie zdecydowałaby się na powrót do kraju.
Artystka ostatnio zajmuje się promowaniem najnowszego albumu, który już za kilka dni będzie mieć swoją premierę. Najnowsza płyta Brodki w całości miała powstać w Londynie, jednak pandemia i lockdown pokrzyżowały jej plany.
Gdyby nie globalne zmagania z koronawirusem, pewnie jeszcze długo nie zobaczylibyśmy tej wokalistki w ojczyźnie. Monika Brodka wielokrotnie powtarzała, że podczas tworzenia nowego albumu nie zakładała powrotu do Polski.
Nagły powrót do ojczyzny bardzo skomplikował jej prace nad kolejnym albumem. Gwiazda wyznała, że musiała sobie poradzić bez obecności producenta, a z resztą ekipy konsultowała się korespondencyjnie.
Brodka powiedziała, że aby móc dokończyć najnowszą płytę potrzebne było jej prywatne studio.
W wywiadzie wokalistka wyznała, że powrót do Polski nie był jej na rękę. Gwiazda dodała również, że wizyta w kraju jest tylko stanem przejściowym. Wychodzi na to, że gdy tylko wszystko się uspokoi, wokalistka znowu spakuje walizki i wyjedzie.
Artystka zdradziła, że w najnowszej płycie jej fani będą mogli zobaczyć wiele inspiracji Polską. Nowy album wokalistki nawiązuje do brutalizmu, a także komunistycznej architektury naszego kraju.
Wokalistka ma już gotową listę koncertów, które rozpoczną się w połowie czerwca. Artystka dodała również, że zaplanowała też trasę jesienną.
Pozostaje tylko czekać na premierę płyty i jej nadchodzące występy!
***