Monika Jagaciak poświęciła karierę dla dziecka. Dzisiaj żałuje?
Monika Jagaciak miała zaledwie trzynaście lat, gdy została twarzą znanego francuskiego domu mody, a szesnaście, kiedy Fashion TV ogłosiła ją najlepszą modelką sezonu. Dziś - choć wciąż uważana jest za jedną z najatrakcyjniejszych supermodelek świata - skupia się przede wszystkim na wychowaniu córki Mili. Czy żałuje, że dla rodziny zrezygnowała ze światowej kariery? "Nie mam czasu ani dla siebie, ani dla męża" - mówi.
JAC, bo pod takim pseudonimem znana jest w świecie mody Monika Jagaciak, na pierwszy casting poszła tuż przed swoimi trzynastymi urodzinami. Starsza o cztery lata siostra namówiła ją, by spróbowała swych sił przed obiektywem, a że akurat znana agencja modelek poszukiwała nowych twarzy, postanowiła sprawdzić, czy nadaje się na fotomodelkę.
"Po zrobieniu zdjęć, po piętnastu minutach, zadzwonił telefon. Właścicielka agencji zaproponowała mi kontrakt" - wspominała Monika w rozmowie z magazynem "Runway".
Rodzice, choć mieli wobec Moni inne plany, zgodzili się, by pojechała na sesję do Paryża, gdzie w tłumie dziewczyn z całego świata wypatrzył ją przedstawiciel francuskiego domu mody Hermès.
"I tak to się zaczęło" - potwierdza supermodelka z Puszczykowa pod Poznaniem.
Monika Jagaciak urodziła się w rodzinie sportowców. Jej ojciec uprawiał skok wzwyż i trenował jej starszą siostrę Anię, która przez wiele lat była rekordzistką Polski juniorów w skoku w dal i trójskoku, a mama pracowała jako nauczycielka wychowania fizycznego.
W dzieciństwie marzyła, by zostać sportsmenką. Udział w castingu na modelkę, na który w 2007 roku zaprowadziła ją do poznańskiego Starego Browaru siostra, miał być tylko przygodą.
Kilka miesięcy wcześniej Monia pojechała do Warszawy na zdjęcia próbne do serialu "Prawo miasta".
"Miałam grać córkę Bogusława Lindy. Nie miałam szans, bo byłam od niego o dwie głowy wyższa. Rozpłakałam się na zdjęciach próbnych. Nie dostałam roli, ale operator powiedział, że kamera mnie kocha" - opowiadała dziennikarce "Elle".
Wystarczyły dwa lata, by nastolatkę z Polski znał cały świat mody. Zanim skończyła szkołę podstawową i dostała się do liceum, miała już na swoim koncie współpracę z Calvinem Kleinem, Valentino i Markiem Jacobsem oraz kilkadziesiąt sesji dla prestiżowych magazynów. Maturę zdawała, będąc najmłodszą w historii modelką Chanel i jedną z najmłodszych dziewczyn, które pojawiły się na okładce "Vogue'a".
"Ludzie z branży wróżyli mi wielką karierę, ale traktowałam to z dystansem. Rodzice nie pozwolili mi odlecieć. Uczyli, żeby twardo stąpać po ziemi i nigdy się nie załamywać. Sama szybko się zniechęcam, lubię mieć efekty pracy od razu. Dlatego zamiast sportu wybrałam modeling" - stwierdziła w wywiadzie dla "Elle".
Przez parę lat Monika - jak sama mówi - żyła w dwóch światach. Koleżanki i koledzy z liceum nie wiedzieli, że jest modelką i zarabia, pozując do zdjęć. Jej finansami zarządzali zatrudnieni przez rodziców doradcy inwestycyjni...
Punktem kulminacyjnym w karierze JAC było zaproszenie do udziału w pokazach Victoria's Secret.
"Zostanie jednym z 'aniołków' to wielki zaszczyt. Zawsze kiedy przylatywałam do Nowego Jorku z mamą, najpierw zaliczałyśmy wycieczkę do sklepu Victoria's Secret. Obie kochamy tę markę. A teraz idę po wybiegu ramię w ramię z Adrianą Limą, Alessandrą Ambrosio i Candice Swanepoel" - ekscytowała się na łamach amerykańskiego "Vogue'a".
Podczas jednej z setek sesji zdjęciowych Monika poznała starszego od niej o dziesięć lat serbskiego fotografa Branislava Jankicia. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia i wkrótce zostali parą.
Latem 2016 roku Branislav poprosił Monikę o rękę, dokładnie rok później - w ostatni dzień lipca 2017 roku - w stolicy Serbii pobrali się i wymienili obrączkami.
10 sierpnia 2019 roku JAC urodziła Milę i, jak twierdzi, jej życie nabrało sensu.
Kiedy po ponad półrocznym urlopie macierzyńskim Monika zdecydowała się wrócić do pracy, akurat wybuchła pandemia.
"Koronawirus zmusił świat mody do przeniesienia się do online'u, wymusił nowe sposoby prezentowania kolekcji. Rzeczywistość, którą znaliśmy, zmieniła się i, niestety, sporo modelek straciło pracę" - wyznała magazynowi "Glamour".
Monika Jagaciak nie kryje, że pandemia nieco zastopowała jej karierę, ale pozwoliła na złapanie oddechu i poświęcenie się macierzyństwu. Córkę nazywa swoim największym skarbem.
"Macierzyństwo ma tę moc, że może zawładnąć całym życiem, co bywa zgubne. W pewnym momencie zauważyłam, że staram się być jak najlepszą mamą, ale nie mam czasu ani dla siebie, ani dla męża. Zaskoczyło mnie to, jak bardzo można kochać swoje dziecko" - powiedziała w rozmowie z "Elle".
Dziś JAC mieszka z mężem i córką w Berlinie, dokąd niedawno przeprowadziła się z Nowego Jorku. Modeling od dawna traktuje jak odskocznię od normalnego życia, jakie wiedzie na co dzień.
"Teraz najważniejsza jest rodzina i... spokój. Przede wszystkim jestem mamą, żoną, siostrą i córką. Modelką tylko bywam" - stwierdziła w ostatnim wywiadzie.
Zobacz też:
Czarne chmury nad małżeństwem Piotra Kraśki