Monika Jarosińska kontynuuje przeróbki wyglądu. Znów tłumaczy się zdrowiem
Monika Jarosińska (49 l.) niedawno poddała się operacyjnej korekcie powiek, na którą, jak zapewniała, musiała się zdecydować ze względów zdrowotnych. Ostatnio zaś powiększyła sobie biust i znów twierdzi, że zrobiła do dla zdrowia. Jak utrzymuje, większe miseczki poprawiają jej postawę.
Monika Jarosińska, aktorka seriali „Plebania” i „Samo życie”, a także wokalistka, która dwie dekady temu omal nie reprezentowała Polski na konkursie Eurowizji, 6 lat temu całkowicie przewartościowała swoje życie. Po tym, gdy lekarzom szczęśliwie dało się operacyjne usunąć tętniaka, który zagrażał jej życiu, zrozumiała, że życie jest kruche i trzeba z niego czerpać pełnymi garściami.
Niewykluczone, że ta refleksja legła u podstaw decyzji Jarosińskiej o poddaniu się operacjom plastycznym. Jak po korekcie powiek wyznała w rozmowie w Jastrząb Post, powodem była chęć zatrzymania, a nawet zawrócenia upływającego czasu:
"Postanowiłam zrobić sobie tzw. generalny remont. Nie to, że ja się sypię, ale zrobiłam to dla siebie. Nie dla męża, nie dla rodziców, nie dla mediów".
Operację powiek Monika, jak to jest w modzie wśród gwiazd, umotywowała kwestiami zdrowotnymi. Zabieg blefaroplastyki jest obecnie trzecią najpopularniejszą operacją z zakresu chirurgii plastycznej na świecie. Rzeczywiście, chęć pozbycia się nadmiaru skóry nad powiekami górnymi i tak zwanych przepuklin tłuszczowych, popularnie znanych jako worki pod oczami, da się umotywować koniecznością poprawy pola i komfortu widzenia.
Gorzej z powiększaniem piersi, ale na to też Jarosińska znalazła sposób. Jak tłumaczy w rozmowie z „Super Expressem”, większy biust znacząco poprawił jej postawę:
"Moje koleżanki, które zrobiły operacje piersi, mówiły mi: "Nie masz pojęcia, jak twoje życie się zmieni". Nie miałam bladego pojęcia, o czym one tak naprawdę mówiły. Teraz, pół roku po operacji, przyznaję im rację. Czuję się dużo pewniej siebie. Przede wszystkim kobieco. Co jest jeszcze dużym plusem - dotychczas miałam skłonności do garbienia się. A w tym momencie już tego nie robię. To jedna z największych korzyści".
Jak przekonuje Jarosińska, to zupełnie tak samo jak z perukami. Można by pomyśleć, że porównywanie poważnej operacji w narkozie do wpięcia we włosy kilku doczepów, może być nieco ryzykowne, ale najwyraźniej Monika nie ma z tym problemu:
"Gdy kupuję nową perukę czy dopinam włosy, czuję się podobnie. Dodaje mi to pewności siebie".
Monika Jarosińska kilka lat temu przeprowadziła się na Maltę, gdzie otworzyła salon odchudzania i szczupłej sylwetki, ale kilka razy w roku wpada do Polski. W 2017 roku wykryto u niej tętniaka w głowie. Jak wyznała celebrytka w „Dzień Dobry TVN”:
"Informacja mnie totalnie zmroziła. Płakałam cały dzień. Tętniak może pęknąć w każdej chwili, to taka bomba tykająca”
Wtedy, jak sama ujawniła, przeszła duchową przemianę. Zrozumiała, że trzeba cieszyć się każdym dniem i nie tracić czasu na rozpamiętywanie popełnionych błędów.
Jak tłumaczyła w perspektywy czasu w rozmowie z „Twoim Imperium”:
„Trudne momenty zmieniają ludzi. Nie sugeruję, że każdy powinien przez to przejść, tylko twierdzę, że mnie bardzo to zmieniło”.
Zobacz też:
Czarne chmury nad małżeństwem Jarosińskiej. Zagroziła mężowi rozstaniem. Zrobiło się nerwowo
Monika Jarosińska pokazała twarz po operacji. Już tak nie wygląda?
Monika Jarosińska wraca do Polski na dłużej. Zaśpiewa przebój Violetty Villas