Monika Jarosińska wymienia operacje plastyczne. „Zrobiłam to dla siebie”
Monika Jarosińska (48 l.) 6 lat temu musiała poddać się operacji ratującej życie. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Lekarze usunęli tętniaka z jej głowy, zanim doszło do jakichkolwiek komplikacji. Kolejny kontakt ze skalpelem Jarosińska miała już na własne życzenie. W rozmowie Jastrząb Post ujawniła, co sobie poprawiła i dlaczego.
Monika Jarosińska, znana widzom seriali „Plebania” i „Samo życie”, a także wokalistka, która 18 lat temu omal nie pojechała na Eurowizję, na początku 2017 roku usłyszała alarmującą diagnozę.
Ze łzami w oczach wyznała wtedy w „Dzień Dobry TVN”, że wykryto w jej głowie tętniaka:
"Informacja mnie totalnie zmroziła. Płakałam cały dzień. Tętniak może pęknąć w każdej chwili, to taka bomba tykająca”.
Wtedy, jak sama ujawniła, przeszła duchową przemianę. Zrozumiała, jak cenne i kruche jest ludzkie życie, więc tym bardziej trzeba cieszyć się każdym dniem.
Być może ta refleksja legła u podstaw decyzji Jarosińskiej, by poddać się operacjom plastycznym. Jak wyznała w rozmowie w Jastrząb Post, powodem była chęć zatrzymania, a nawet zawrócenia upływającego czasu:
"Ja zmieniam ciągle włosy. Zrobiłam sobie też korektę powiek. Za półtora roku będę miała 50 lat. Postanowiłam zrobić sobie tzw. generalny remont. Nie to, że ja się sypię, ale zrobiłam to dla siebie. Nie dla męża, nie dla rodziców, nie dla mediów. Wciąż nie wierzę, że niebawem kończę 50 lat".
Jarosińska kilka lat temu przeprowadziła się na Maltę, gdzie prowadzi klub fitness, ale kilka razy w roku wpada do Polski. Podczas jednej z takich wizyt udzieliła wywiadu, w którym drobiazgowo omówiła operacje plastyczne, jakim się ostatnio poddała:
"Zdecydowałam się na korektę powiek i powiększenie biustu. Marzyłam o tym 20 lat. Bałam się, nie wiedziałam, czy się zaakceptuję, bo to jednak jest ciało obce. To naprawdę było moje wielkie marzenie. Takie kobiece. I się zdecydowałam. W grudniu poddałam się operacji, ale czuję się, jakbym miała je od zawsze. Mąż jest zachwycony. Chociaż powiedział, że dla niego nie muszę nic poprawiać. Ale pomyślałam, że nie dla niego robię coś fajnego, tylko dla siebie".
Co się mówi w takich przypadkach? Gratulujemy…?
Zobacz też:
Czarne chmury nad małżeństwem Jarosińskiej. Zagroziła mężowi rozstaniem. Zrobiło się nerwowo