Monika Kuszyńska w coraz gorszym stanie. Teraz jednak pojawiła się dla niej nadzieja!
Mija właśnie 15 lat od dnia, kiedy Monika Kuszyńska (41 l.) dowiedziała się, że resztę swojego życia spędzi na wózku inwalidzkim. Trzy tygodnie po tym, jak - 28 maja 2006 roku - jeep, którym razem z kolegami z Varius Manx wracała z koncertu, rozbił się na drodze pod Miliczem, powiedziano jej, że nigdy nie będzie chodziła. Ona jednak do dziś wierzy, że kiedyś odzyska pełnię władzy nad swoim ciałem...
Jeszcze dziesięć lat temu lekarze nie dawali Monice Kuszyńskiej najmniejszych szans na to, że kiedykolwiek wstanie z wózka inwalidzkiego. Wokalistka (sprawdź!) postanowiła jednak, że będzie każdego dnia walczyć o powrót do zdrowia i nigdy się nie podda...
"Nie pytałam lekarzy, co ze mną będzie, bo nie chciałam usłyszeć odpowiedzi, która pozbawiłaby mnie nadziei. Skupiałam się na rehabilitacji, walczyłam, żeby wstać" - wspominała w ostatnim wywiadzie dla "Wysokich obcasów".
Monika Kuszyńska przyznaje, że bardzo wolno przystosowywała się do swojego "nowego" życia i z trudem uczyła się reagować na zaciekawione spojrzenia i pokonywać krawężniki. Marzyła tylko o jednym: żeby wrócić na scenę i stanąć przed mikrofonem na własnych nogach.
"Intensywna rehabilitacja, pięć operacji, pięć przeszczepów komórek macierzystych - nie udało się. Na razie" - wyznała niedawno "wyborczej.pl" i dodała, że ostatnio jeden z lekarzy powiedział jej, że wciąż jest dla niej nadzieja, bo medycyna przecież idzie do przodu...
Wokalistka dziś nie walczy już o siebie tak desperacko, jak kiedyś. Mówi, że całą uwagę przekierowuje na dzieci - 4-letniego Jeremiego i młodszą od niego o dwa lata Kalinkę.
"Wcześniej byłam skupiona na sobie, teraz mój grafik wyznaczają swoimi potrzebami moje maluchy" - stwierdziła w wywiadzie dla "Party".
Monika Kuszyńska już jakiś czas temu odkryła, że nieustanna walka o odzyskanie sprawności i marzenia o chodzeniu sprawiają, że wszystko odkłada na potem. Nie chciała tak żyć.
"Nie mogę nieustannie odkładać życia na potem, na "kiedy stanę na nogi". Przecież sama nie wiem, czy to kiedyś nastąpi" - wyznała na łamach książki "Drugie życie".
Pod koniec ubiegłego roku Monika Kuszyńska pożaliła się Michałowi Misiorkowi z "Plejady", że - choć nie przestaje intensywnie pracować, by jej nogi "nie zapomniały, jak się chodzi" - nie widzi żadnych efektów rehabilitacji, a z jej ciałem jest coraz gorzej, co nie najlepiej wpływa na jej psychikę.
Na szczęście dziś znów jest pełna optymizmu.
Piosenkarka liczy, że wkrótce pojawi się skuteczny sposób na odbudowanie uszkodzonego rdzenia kręgowego, bo ciągle pojawiają się informacje, że jest coraz bliżej przełomu.
"Czekam na ten moment. Jestem gotowa" - mówi.
Zaraz startuje Polsat SuperHit Festiwal! Zagłosuj na swojego ulubionego artystę
***