Monika Kwiatkowska przerywa milczenie
Monika Kwiatkowska (37 l.) w końcu opowiedziała o swoim dramacie.
Przypomnijmy: pod koniec czerwca 2012 r. wyszło na jaw, że Maciej D. oskarżony jest o maltretowanie aktorki Moniki Kwiatkowskiej. Samo postępowanie wszczęto we wrześniu 2011 roku.
Artysta miał przez osiem lat - od maja 2003 do września 2011 r. - znęcać się fizycznie i psychicznie nad żoną. Kobieta wystąpiła także o rozwód, którego nie mogła otrzymać, gdyż pełnomocnik reżysera wnosił kolejne apelacje.
Choć sąd uznał go winnym zarzucanych czynów, on sam zaprzeczał, że kiedykolwiek krzywdził żonę.
Dziś aktorka powoli wychodzi na prostą. W udzielonym magazynowi "Pani" wywiadzie opowiada o emocjach, jakie towarzyszyły jej w tym trudnym dla niej okresie.
"Przez długi czas ukrywałam to, co się u nas działo, bałam się tego, co będzie, jak inni się dowiedzą" - mówi.
"I wtedy stało się. Informacje o szczegółach naszego rozstania obiegły media. Bez mojej zgody. Poczułam się, jakby mnie ktoś nagą postawił na środku wsi. I... nic, jednak żyję, pracuję, czuję się nawet mocniejsza. Od razu zdementuję: nie zażądałam od niego ani willi, ani miliona złotych!" - dodaje z uśmiechem.
Po rozstaniu z reżyserem życie zawodowe Kwiatkowskiej w końcu nabrało tempa - ostatnio zagrała ważne role m.in. w "Układzie zamkniętym" Ryszarda Bugajskiego i serialu "Głęboka woda".
Została też jednym z jurorów prestiżowych nagród teatralnych Feliksy Warszawskie. Co ciekawe, kryzys w małżeństwie przyczynił się do pogłębienia relacji z rodziną mieszkającą na Śląsku.
"Brat jest dla mnie opoką, a 19-letnia siostra, którą traktowałam jak smarkulę, nagle dorosła do poważnych rozmów. Tata mnie wspiera, nawiązałam też znacznie lepszy kontakt z mamą. Kiedyś między nami bywało różnie, a teraz... Przyjechała do mnie do Warszawy, gdy bardzo potrzebowałam jej obecności" - opowiada aktorka.
Podkreśla, że liczyć może także na przyjaciół, którzy wsparli ją, kiedy na jaw wyszedł jej dramat.
"Nie wstydzę się już prosić ich o pomoc. Kiedy było mi ciężko, nie miałam siły wstawać z łóżka, ktoś zaprosił mnie z dzieckiem na działkę, inny załatwił wczasy. Mam wrażenie, że sytuacje kryzysowe porządkują przestrzeń wokół nas. W moim przypadku trudny czas wymiótł fałszywych znajomych. I dobrze!" - kończy.