Monika Miller aż zdrętwiała, gdy się dowiedziała! Ta wiadomość nią wstrząsnęła!
Monika Miller jakiś czas temu opuściła szpital, gdzie trwała walka o jej zdrowie. Wnuczka byłego premiera dochodzi do siebie w domu, choć nie jest to takie proste. Niedawno mierzyła się z potwornymi plotkami na swój temat, bo ludzie pisali, że na pewno "ma HIV, covid albo raka". Gdy zdementowała plotki, wtedy trafiła na wiadomość, która znów mocno podniosła jej ciśnienie. Millerówna tak wzburzona nie była już dawno...
Niedawno opinię publiczną zbulwersowała informacja, że w 2022 roku prowadzony przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę "Telefon Zaufania 116 111" przestała otrzymywać rządowe dotacje.
Członkowie organizacji zaczęli bić na alarm, bo brak pieniędzy z budżetu oznaczał rychłe zamknięcie linii niosącej pomoc dzieciom.
W sieci szybko ruszyła zbiórka na ratowanie numeru. Polacy stanęli na wysokości zadania i udało się zebrać niemal 2 miliony złotych. Pojawiają się jednak liczne głosy, że do takiej sytuacji nigdy nie powinno dojść, a utrzymywanie takiego telefonu nie powinno być rolą obywateli a państwa.
Skandal z Telefonem Zaufania mocno oburzył także Monikę Miller, która niedawno wyszła ze szpitala. Wnuczka byłego premiera doskonale wie, jak ważna jest tego typu pomoc, która czasami jest, dla chcących chociażby popełnić samobójstwo dzieci, ostatnią deską ratunku.
"Rząd powinien dziękować koordynatorom tej inicjatywy za skuteczność. Tymczasem rząd PiS najpierw ograniczył wsparcie dla Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży do 130 tysięcy złotych rocznie, by w tym roku zabrać jakiekolwiek wsparcie. Działa za to telefon gdzie można usłyszeć oprócz psychologa np. egzorcystę" - zaczyna swój wpis Millerówna.
Celebrytka zwróciła uwagę na to, że takich telefonów niosących pomoc powinno być jak najwięcej, więc decyzja rządu jest dla niej kompletnie niezrozumiała.
"Ja nikomu niczego nie zabraniam. Chcecie mieć swój telefon zaufania z egzorcystami to sobie miejcie. Ale na litość boską! Co Wam przeszkadza coś, co tyle lat dobrze działa..." - oburza się Millerówna i zwraca uwagę, że ze zdrowiem psychicznym młodych ludzi jest coraz gorzej.
Problem ten pogłębiła pandemia i przedłużający się lockdown...
"Jako kraj w czasach galopującej depresji wśród młodych ludzi powinniśmy otwierać kolejne takie linie i się z nich cieszyć, a nie ograniczać ich działalność zabierając im dofinansowania..." - ubolewa.
Monika zauważa, że zeszłoroczna i tak już mocno obcięta dotacja to było nieco ponad 100 tysięcy złotych. A wystarczy porównać to z kwotami przeznaczanymi na inne cele...
"Na koniec pokazując skale... zabrano im 130 tysięcy złotych. Sama kancelaria premiera dostanie w tym roku 840 milionów złotych na działalność. To się w głowie nie mieści!" - oburza się.
Dodajmy, że na działanie TVP kolejny rok z rzędu przeznaczono z naszych podatków ponad 2 miliardy złotych. Dzięki temu miniony rok widzowie mogli żegnać przy dźwiękach Zenka Martyniuka czy Jasona Derulo.
Zobacz też:
Monika Miller: Mówili, że mam HIV, COVID, albo raka
Prof. Drobnik: Liczba 36 tys. zakażeń mnie zaskoczyła
Zmarł aktor Gaspard Ullilel. Miał 37 lat