Monika Richardson kłóci się z córką w centrum miasta. Później było tylko gorzej
Monika Richardson została niedawno przyłapana przez fotoreporterów w jednej z warszawskich restauracji. Gwieździe towarzyszyła córka. Wszystko zapowiadało udane popołudnie, niestety w trakcie obiadu wszystko się zmieniło. Nie do wiary, do czego doszło.
Monika Richardson jakiś czas temu rozstała się z ukochanym. Dziennikarka najwyraźniej niezbyt przejęła się tym faktem, ponieważ na zdjęciach, które co rusz wykonują jej fotoreporterzy, zawsze dopisuje jej znakomity humor.
Była dziennikarka TVP, przyłapana została niedawno w jednej z warszawskich knajpek. Richardson nie wybrała się tam jednak sama. Towarzyszyła jej ukochana córka Zosia. Według doniesień "Super Expressu" panie zamówiły tego dnia nachosy i tortillę, a Monika dodatkowo skusiła się na dwa "kolorowe napoje".
Zobacz też: Richardson wynajęła pomoc do sprzątania w szafie. "Wszystko wybebeszamy"
Mogłoby się wydawać, że popołudnie minie w doskonałej atmosferze. Niestety coś poszło nie tak:
"W pewnej chwili doszło do drobnej sprzeczki pomiędzy mamą a córką. Monika Richardson chciała zrobić swojej pociesze zdjęcia na pamiątkę. Zosi coś się jednak nie spodobało i wyrwała matce telefon z rąk" - relacjonuje tabloid.
Po kilkunastu minutach matka z córką postanowiły wrócić do domu. Zdecydowały się wsiąść na elektryczne hulajnogi. Monika przez kilka chwil jechała ulicą... pod prąd.
"Co prawda dziennikarka jechała ulicą pod prąd, a zasady mówią jasno, że powinna jechać tym samym pasem co auta, tak jak rowerzyści. Ale przynajmniej widziała nadjeżdżająca z naprzeciwka samochody…" - czytamy w "Super Expressie".
Na szczęście nic się jej nie stało. Warto jednak by następnym razem pamiętała o zachowaniu odpowiedniego bezpieczeństwa na drodze.
Po tym, gdy kolejne małżeństwo w życiu Moniki Richardson się rozpadło, w sieci zaczęły pojawiać się plotki o tym, że była dziennikarka TVP, zawitała do gabinetów medycyny estetycznej. W emocjonalnym wpisie na Intagramie Monika wyjawiła, że do tej pory nie było takiej potrzeby, bo z upływem czasu radzi sobie zupełnie innymi sposobami.
"Czytam o sobie różnie, zapewne się domyślacie. Ostatnio przeczytałam, że mam "ponaciąganą twarz". To teraz coś Wam wyznam: to prawda! Jestem po piątej sesji kobido. A czymże jest, jeśli nie naciąganiem twarzy? Oczywiście nie tylko, ale również polega na rozmasowaniu zmarszczek mimicznych. Natomiast kwasu i botoksu w mojej twarzy brak. Może dzięki kobido, nie będą mi potrzebne" - napisała Monika.
Zobacz też:
To nie były plotki o rozstaniu Moniki Richardson z ukochanym. Nareszcie zabrała głos!
50-letnia Monika Richardson eksponuje nogi na plaży. Zwróciła uwagę na niedoskonałości. "Cellulit"