Monika Richardson nagle szczerze wyznała: "To był koszmar". Nie kryła poruszenia
Monika Richardson ma ostatnio kiepski czas. Nie dość, że rozstała się z partnerem, to jeszcze pożegnała ukochaną matkę. Była przy niej do końca i z bólem patrzyła, jak choroba ją niszczy. Kilka dni po śmierci mamy Monika zdecydowała się udzielić poruszającego wywiadu, w którym szczerze wyznała, jak trudne były ich ostatnie wspólne miesiące.
Monika Richardson przeżywa trudne chwile. Straciła największą opokę, przyjaciółkę i wzór do naśladowania. Osobę, która zaraziła ją pasją do dziennikarstwa. Kilka dni temu pochowała ukochaną mamę. Barbara Trzeciak-Pietkiewicz odeszła w wieku 78 lat po walce z paskudną chorobą. Monika była zdruzgotana jej odejściem, ale już jakąś chwilę przed widziała po mamie, że koniec jest blisko i zdążyła się pożegnać.
Monika była przy mamie do końca. Przez ostatnie półtora roku towarzyszyła jej na każdym etapie choroby. U Barbary choroba z dnia na dzień odbierała jej siły i świadomość. Kiedy Monika zorientowała się, że mama nie może mieszkać dłużej sama, zabrała ją z Wrocławia. To właśnie wtedy Barbara pochyliła się zrozpaczona nad swoim losem. O tym, co było później, Monika Richardson zdecydowała się szczerze opowiedzieć w wywiadzie, którego udzieliła kilka dni po śmierci mamy.
Dziennikarka wyznała, że ostatnie miesiące były koszmarem.
"Mama bardzo chorowała i ostatnie półtora roku było trudne, a ostatnie pół roku było prawdziwym koszmarem. To była choroba degeneratywna, mieszana diagnoza, (...) więc było wiadomo, że będzie tylko gorzej. Ja na szczęście miałam szansę, żeby się z mamą pożegnać, zanim jeszcze jej ciało odeszło" - szczerze wyznała Monika w rozmowie ze Światem Gwiazd.
Prezenterka przyznała też, że nawet gdy mama wydawała się nieobecna, czuła, że dzieje się z nią coś złego. Czuła, że choroba wygrywa. Monika też była tego świadoma. Rodzina zawczasu była też na to przygotowana, ponieważ kilka lat przed śmiercią Barbara dała jasne wytyczne w sprawie swojego pogrzebu.
CZYTAJ TEŻ: Ledwie ogłosili romans Richardson, a tu takie wieści z domu. To koniec, nagły zwrot
Nie wszyscy być może wiedzą, że Monika Richardson miała brata. Niestety, Filip zmarł w tragicznych okolicznościach w 2012 roku, mając zaledwie 35 lat. Ta śmierć była dla Barbary większym ciosem niż choroba. Była dziennikarka nie mogła pogodzić się z tym, że musiała pochować własne dziecko. Na pogrzebie Barbarba powiedziała Monice, że gdy nadejdzie jej pora, chce by córka pochowała ją przy synu. Monika uszanowała wolę mamy.
"Na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu zrobiła taki pomnik dla dwóch osób i powiedziała, że ona się obok Filipa położy, jak już przyjdzie jej czas, więc musiałam uszanować jej wolę, chociaż nigdy już we Wrocławiu mieszkać nie będę i wolałabym, żeby groby mojego brata i mojej mamy były w Warszawie, ale zrobiłam tak jak chciała" - powiedziała Richarson Światowi Gwiazd.
ZOBACZ TEŻ:
Richardson urządziła medialną awanturę szefowej "Pytania na śniadanie". Wywołała burzę
Monika Richardson z mokrą głową wybiegła z salonu fryzjerskiego. Była w szoku