Monika Richardson 3 lata temu postanowiła zainwestować wszystkie oszczędności w szkołę językową. Rok 2021 okazał się trudny, biznesy otwierały się i upadały, lekcje odbywały się przeważnie zdalnie, ale ostatecznie się udało.
Na szczęście, jak wyznała Monika w maju ubiegłego roku, po przejściowych trudnościach, które omal nie doprowadziły szkoły na skraj bankructwa, interes się kręci. Jak uspokajała w rozmowie z Newserią:
"Na szczęście biznes idzie dobrze, bo wydaje mi się, że nie mam problemu w kwestiach pomysłu na własną firmę oraz w kwestiach kompetencji. Wszystko jest pod tym względem w porządku, ale sama bym nie dała rady".
Monika Richardson stawia na własny biznes
Jak się okazuje, przez trzy lata działalności, szkoła językowa, w której nazwie Monika, z właściwą sobie skromnością, wykorzystała nazwisko, przejęte po pierwszy mężu, zyskała sporą renomę. W każdym razie wystarczającą, by dyktować stawki, niespotykane nigdzie indziej w Polsce.
Podczas gdy średnia cena korepetycji z angielskiego wynosi w Warszawie 55 zł za godzinę, Richardson żąda blisko 4 razy więcej. Jak sama przyznała w rozmowie z Pomponikiem, jest to oferta dla desperatów:
"Uczę tylko tych, którzy są absolutnie w desperacji i mówią: »zrobię wszystko pani Moniko, proszę mnie tylko przyjąć, to trzy miesiące i ja będę mówić po angielsku« i umawiamy się na 200 zł za godzinę na lekcje indywidualne".
Monika Richardson: najdroższa nauczycielka w Polsce?
To spora kwota, biorąc pod uwagę, że cena indywidualnej lekcji z native speakarem waha się w Warszawie od 100 do 130 zł za 60 min. Jak ujawnia Monika, jej cennik wynika stąd, że po prostu wyświadcza przysługę:
"Jeżeli to są lekcje indywidualne, to trzeba się liczyć z wydatkiem rzędu 100 zł za godzinę. U mnie lekcje są dużo droższe – 200 zł godzina zegarowa. Ja to robię świadomie, ponieważ mam tyle na głowie w związku ze szkołą i tym, że będę angażować się w telewizję dla ludzi 55+, że nie mam czasu uczyć".
Sama Richardson szlifowała swój talent językowy równolegle z karierą medialną. Po raz pierwszy wybrała się do Anglii na kurs językowy w 1990 roku. Zamieszkała wtedy w prywatnym domu, którego gospodarzem był Will Richardson. Jak potem wspominała w swojej książce „Pożegnanie z Anglią”, że starszy o 14 lat Brytyjczyk od razu wpadł jej w oko, ale dopóki był żonaty, tylko korespondowali…
Monika Richardson rozczarowała się TVP
Ta romantyczna historia zakończyła się ślubem w 1995 roku, a następnie rozwodem. Na drugiego męża Monika wybrała Szkota. Dla Jamiego Malcolma przeprowadziła się do Wielkiej Brytanii, jednak, mimo doskonałej znajomości języka, nie odnalazła się w tamtejszych warunkach. Obycie w świecie okazało się jednak bezcenne, gdy Richardson została prowadzącą emitowanego w Dwójce programu „Europa da się lubić”.
8 lat temu zmiana na stanowisku prezesa TVP zastała Monikę w "Pytaniu na śniadanie". Nie znalazła się w gronie pierwszych prezenterów, zwolnionych przez Jacka Kurskiego. Mało tego, znów dostała do prowadzenia program, który uczynił z niej gwiazdę.
Jednak reaktywowana "Europa da się lubi"” nie okazała się sukcesem. Wraz z jej zdjęciem z anteny, Richardson pożegnała się z TVP i postanowiła pracować na własny rachunek. Jak ujawnia osoba z jej otoczenia, bardzo angażuje się w funkcjonowanie szkoły, którą firmuje nazwiskiem pierwszego męża:
"Monika chce, by nauka języków była przyjemnością, a nie obowiązkiem. Sama jest poliglotką, więc wie, jak ważna jest swoboda i autentyczność w komunikacji, i właśnie to przekazuje swoim uczniom. Kursy prowadzone są w luźnej atmosferze, a nacisk kładziony jest na praktyczną naukę języka".
Zobacz też:
Monika Richardson wyznała to w sprawie TVP. A to nie koniec. Nie chce oceniać żadnych poczynań stacjiWieści ws. Moniki Richardson to nie były tylko plotki. Wyznała wprost: to koniec








