Monika Zamachowska nadal drży o swoje dzieci! To wina wirusa...
Strach, niepewność, tęsknota… Te uczucia kotłują się w głowie celebrytki. Monika Zamachowska (48 l.) dopiero co wypuściła dzieci w odwiedziny do ojca, a już z utęsknieniem czeka na ich powrót. Wszystko przez mutującego wirusa...
Szkocki pilot Jamie Malcolm był mężem dziennikarki znanej z programu "Europa da się lubić" przez prawie jedenaście lat. Za oficjalną przyczynę rozwodu pary uznaje się tęsknotę za krajem, z którą nie umiała poradzić sobie Monika.
Byli małżonkowie od samego początku żyli w bardzo dobrych relacjach. Zawsze kiedy Jamie odwiedzał dzieci w Polsce, państwo Zamachowcy bardzo chętnie gościli go w swoim mieszkaniu na warszawskim Żoliborzu.
Dziennikarka i jej obecny mąż zawsze darzyli ogromnym szacunkiem zarówno ojca dzieci Moniki, jak i jego nową partnerkę.
Zamachowska od chwili rozwodu przykładała szczególną wagę do pielęgnowania więzi między jej pociechami, a ich biologicznym ojcem. Najważniejsze było dla niej dobro rodzeństwa, dlatego nie chciała im utrudniać kontaktu z rodziną, nawet w trakcie pandemii.
Monika doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak mocno były partner zaangażowany jest w relację ze swoimi dziećmi. Jednak mimo pewności, że mają u niego najlepszą opiekę, przez ostatnie tygodnie martwiła się ich podróżą...
Tomek (19 l.) i Zosia (15 l.) polecieli do UK, aby odwiedzić swojego tatę jeszcze przed Bożym Narodzeniem.
Krótko po tym na terenie Wielkiej Brytanii wykryto nową mutację koronawirusa. Angielskie władze podjęły decyzję o wprowadzeniu kolejnych obostrzeń, a pozostałe kraje europejskie zamknęły swoje granice przed mieszkańcami wysp.
Zamachowska mówiąc o swoich obawach miała na myśli nie tylko troskę o zdrowie swoich dzieci i byłego partnera. Sen z powiek spędzało jej widmo COVID - 19 i powikłań z nim związanych, ale to nie wszystko.
Monika bała się, że na zamknięciu granic ucierpi także edukacja Tomka i Zosi, ponieważ tak jak przewidywała, pociechy nie zdążą wrócić do kraju przed zakończeniem ferii.