Monika Zamachowska oskarża lekarzy. Poważne zarzuty... Będzie proces?
Ma za sobą stresujące przeżycia – ojciec jej dwojga dzieci, pilot Jamie Malcolm, cudem wymknął się z objęć śmierci. Teraz Monika Zamachowska (46 l.) cieszy się szczęściem ekspartnera, który wkrótce bierze ślub. Ale dziennikarka wciąż nie może darować lekarzom ich błędu. O sprawie opowiedziała w rozmowie z „Na Żywo”.
Ostatnie miesiące to zacięta walka o powrót do zdrowia pani byłego męża. Na szczęście - wygrana...
- Tak, Jamie czuje się coraz lepiej i prawdopodobnie niedługo wróci do pracy. Niedawno, po raz pierwszy od czasu choroby - czyli od sierpnia 2016 r. - zabrał dzieci na wakacje. To wielka sprawa, za którą dziękuję Opatrzności.
A nie lekarzom?
- Owszem, oni go uratowali. Ale to przez typowy błąd lekarski cała sprawa się w ogóle wydarzyła. Jamie w wyniku powikłań po prostym laparoskopowym zabiegu zapadł na sepsę i prawie umarł. On, pilot, człowiek bez nałogów, cieszący się doskonałym zdrowiem i świetną kondycją fizyczną... Dzięki niej zresztą prawdopodobnie jeszcze żyje.
To poważne oskarżenia. Czy za nimi pójdą jakieś decyzje?
- Niektórzy mają do mnie pretensje, że tak ostro oceniam lekarzy. Przykro mi, jeśli to środowisko czuje się urażone. Jeśli chodzi o decyzje - ja i moja rodzina jesteśmy zdania, że Jamie powinien jak najszybciej wytoczyć proces personelowi szpitala, który zignorował postępujące zakażenie pooperacyjne, w tym również lekarzowi, który był wtedy na dyżurze. Cieszę się, że Jamie przychyla się do naszego zdania. Mam w rodzinie wielu prawników, wszyscy są chętni pomóc.
Szykuje się pani do ślubu byłego męża?
- Rzeczywiście, Jamie pod koniec roku poślubi swoją narzeczoną, Sophie. To wspaniała, odważna kobieta, która była przy nim 24 godziny na dobę przez całą jego straszną chorobę i w trakcie leczenia. Chociaż cieszymy się ich szczęściem, nie zamierzamy gościć na ich ślubie. Mówię o mnie i o Zbyszku. Nasze dzieci oczywiście będą świadkami tego podniosłego wydarzenia.
A może pani planuje odnowienie własnej przysięgi?
- W przyszłym roku będziemy ze Zbyszkiem obchodzić piątą rocznicę ślubu, ale nie mam takich planów. Na pewno pojedziemy do naszego ukochanego pałacu w Tłokinii, gdzie się pobraliśmy.
Mimo wielu zawirowań, od lat pracuje pani w telewizji...
- Ja uwielbiam tę robotę! Jest wszystkim, o czym marzyłam. Z moim partnerem z programu, Michałem Olszańskim, pracuje mi się świetnie, rozumiemy się bez słów. Cieszę się, że po 22 latach obecności w zawodzie wciąż jestem lubiana i doceniana. Z przyjemnością oglądam na antenie debiutujących kolegów i koleżanki.
Czy jest coś, czego im pani zazdrości?
- Tego świata, który właśnie się przed nimi otwiera. Przyjemnie jest zobaczyć błysk w oku młodej, zdolnej osoby, która wie, że dostała w życiu niepowtarzalną szansę, i potrafi z niej skorzystać. Wiem, jak to jest. A dzisiaj cieszę się, że system mnie nie wypluł, że moje doświadczenie na coś się przydaje.
***
Zobacz więcej materiałów: