Reklama
Reklama

Monika Zamachowska znów szczera do bólu! Mówi o zdradach męża!

Monika Zamachowska (46 l.) udzieliła kolejnego szczerego wywiadu, w którym znów opowiedziała o problemach finansowych oraz o... zdradach męża...

Monika słynie ze swej gadatliwości i mówienia wszystkiego, co jej ślina na język przyniesie. 

Dzięki temu w mediach swego czasu roiło się od sensacyjnych wywiadów, w których dziennikarka zdradzała nawet porę dnia, o której lubią ze Zbyszkiem uprawiać seks. 

Ostro było także pomiędzy nią a byłą żoną Zbyszka i jego dziećmi. W mediach społecznościowych córka Zamachowskiego wydała nawet oświadczenie, w którym na Monice nie zostawiła suchej nitki.

Teraz Zamachowska w wywiadzie dla portalu dziennik.pl kolejny raz odniosła się do początków jej związku ze Zbyszkiem. 

Trzeba przyznać, że przyjęła bardzo dziwną linię obrony. Dziennikarka przekonuje, że nie jest niczemu winna i nie zniszczyła małżeństwa aktora, bo ten... zdradzał żonę wcześniej! 

"Nie rozbiłam rodziny. Czy mam się powoływać na bardzo publiczny romans mojego męża z Agnieszką Glińską, na dwa lata przed naszym spotkaniem? To był pierwszy publiczny sygnał, że Zbyszek był gotowy rozstać się z żoną, mimo gigantycznych kosztów tej decyzji. Ale inne, prywatne sygnały w tej sprawie, łącznie z terapią małżeńską, to historia tych dwojga ludzi, która niech prywatną pozostanie" - oznajmia w wywiadzie.

Monika ubolewa więc, że media plotkarskie zrobiły z niej "czarny charakter" i za wszystko obwiniają. 

"Warto jednak pamiętać, że rozwód to decyzja dwójki świadomych, dorosłych ludzi, zawsze jest pół na pół, no chyba że w rodzinie jest jakaś patologia. Poza tym, tak na zdrowy rozum, jak mogłam rozbić rodzinę, w której ludzie się kochają i co niby zaproponować w zamian? Moje długi, kredyty na dom, dwójkę dzieci, czterdzieści lat na karku i tak sobie funkcjonującą karierę w mediach? A może połasiłam się na Zbyszka alimenty? Cała ta historia brzmi ciekawie, ale nie ma nic wspólnego z prawdą" - zapewnia. 

Reklama

Nie zabrakło oczywiście opowieści o alimentach. Tym razem Zamachowska ugryzła się w język i nie powiedziała zbyt wiele. Sprawy sądowe najwyraźniej nadal się toczą, ale ponoć coś drgnęło "po tej drugiej stronie".

"Jestem ponadto w sporze sądowym z dwoma bankami. W sprawach alimentacyjnych ostatnio coś drgnęło po drugiej stronie. Nastąpił pewien gest. O szczegółach nie mogę mówić, więc powiem tylko, że czekaliśmy na ten gest siedem lat. Mąż zareagował entuzjastycznie. Ja jestem nieufna, bo uważam, że ludzie się nie zmieniają" - podsumowuje gorzko Monika. 

***

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy