Moran nie zarabia kokosów w restauracji. Oddycha z ulgą, gdy nie musi do niej dokładać…
Michel Moran po raz pierwszy szczerze opowiedział o prowadzeniu restauracji. Gwiazdor TVN w ostatnim wywiadzie ujawnił, co sprawia, że nie zarabia „kokosów”. Okazuje się, że ratują go dodatkowe fuchy, a jego biznes funkcjonuje „na pół gwizdka”. Aż trudno uwierzyć, co wyznał…
Mało kto wie, że Michel Moran poza pracą w telewizji, wciąż aktywnie zajmuje się kulinariami, prowadząc własną restaurację pod Warszawą. Biznes prezentera przynosi mu dużo frajdy, ale - jak sam przyznał w niedawnym wywiadzie - nie jest dla niego priorytetem.
"Jest okej, jest okej. Jak to jest na wsi. Ta restauracja działa już na pół gwizdka, można powiedzieć. Cztery dni w tygodniu tylko" - zdradził restaurator w rozmowie z Pudelkiem.
Chociaż jego wypowiedź budziła szereg wątpliwości związanych z tym, czy w takim razie warto inwestować w podobne przedsięwzięcia. Moran kategorycznie zalecał rozwijanie skrzydeł w branży gastronomicznej. Jak sam przyznał, na polskim rynku da się stworzyć dobrze prosperujący biznes, który przyniesie oczekiwane dochody, ale trzeba przykładać się do odpowiedniego traktowania konsumentów.
"Jest rynek dla każdego, miejsce dla każdego. Polacy są coraz bardziej zainteresowani. [...] Ja myślę, że jest przyszłość, o ile restaurator szanuje to wszystko. Klientela jest, chętni są, jest miejsce naprawdę dla każdego, ale niech restauratorzy szanują konsumenta i dbają o jakość, świeżość, ceny. To leży po naszej stronie. Nie można powiedzieć "ach, w Polsce jest trudno, ciężko". Nieprawda, jeżeli nie mamy gości, to znaczy, że coś złego robimy na bank. Jak traktujemy ludzi dobrze, to z nami będą" - zaznaczył Moran.
W rozmowie z reporterką Moran ujawnił również, jakie korzyści wyciąga z restauracji. Jak ujawnił, dla niego zysk finansowy wcale nie jest priorytetem, ponieważ nie tylko uwielbia swój zawód, ale może sobie pozwolić na mniejsze przychody ze względu na wielość innych projektów, w które się angażuje, czerpiąc z tego fundusze na swoje utrzymanie.
Jak zdradził, w jego restauracji można dobrze zjeść w przystępnych cenach. "Ceny mam bardzo rozsądne i normalne. Może też to, że nie pracuję tylko w restauracji, mam też inne prace i 44 lata w tym zawodzie, więc już nie muszę sobie niczego udowodnić. Mamy proste, klasyczne dania, dobrze zrobione. Może kosztów mamy mniej niż inne restauracje w Warszawie, ale mamy też inny cel. Są dwa typy restauratorów: ci, którzy są kucharzami z zawodu i ci, którzy są tylko biznesmenami. Ten drugi sposób prowadzenia restauracji nie działa" - przyznał gwiazdor TVN.
Gwiazdor TVN nie ukrywa, że sam porzucił już podejście godne biznesmenów, ponieważ życie nauczyło go, że w taki sposób nie pozyska klientów, których można znaleźć zawsze, jeśli tylko odpowiednio się o nich dba i wie, do kogo właściwie chce się trafić z kartą dań.
"Ja nie liczę tego wszystkiego na sto procent. Dla mnie ważne jest to, że jest uśmiech, dobrze się czujemy i jesteśmy szczęśliwi. O ile nie dokładamy. Ale kokosów z tego nie ma" - podsumował Michel.
Jak zdradził restaurator, jego sposobem na regulowanie cen w restauracji jest korzystanie z dostępnych w Polsce mięs, warzyw i owoców, które oferowane są w dobrych cenach w sezonie. Jak sam przyznał, klienci nie zawsze potrzebują zagranicznych afrodyzjaków, które bez względu od pory roku są bardzo drogie ze względu na koszty związane z importem produktów potrzebnych do ich wykonania.
Zobacz też:
58-letni Michel Moran pochwalił się oficjalnie. Rodzina się powiększyła. "Et voilà"
Michel Moran z bólem serca był zmuszony zamknąć restaurację. "Nie była to łatwa chwila"
Znany dziennikarz przepracował w TVN-ie prawie 17 lat. Nagle uznał, ze ma już dosyć