Murański reaguje na "obrzydliwy" atak. Padły wyjątkowo mocne słowa o jego synu. Nie wybaczy mu tego
Jacek Murański przeżył niedawno olbrzymią traumę, gdy tragicznych okolicznościach z tego świata odszedł jego ukochany syn - Mateusz Murański. To właśnie ojciec znalazł zawodnika MMA w jego mieszkaniu i podjął pierwszą próbę reanimacji. Teraz zaś wraca do tamtych wydarzeń i późniejszych ataków na swoją osobę.
Jacek Murański ma za sobą jedna z najtrudniejszych miesięcy w swoim życiu. Popularny zawodnik mieszanych sztuk walki mający też na koncie kilka mniejszych ról w produkcjach filmowych i telewizyjnych w dniu 8 lutego 2023 roku w mieszkaniu swojego syna znalazł (jak mu się wówczas wydawało) nieprzytomnego 29-latka. Niedługo później do mediów trafiła informacja, że znany z serialu "Lombard. Życie pod zastaw" Mateusz Murański nie żyje.
W odpowiedzi w stronę rodziny błyskawicznie zaczęły nadlatywać wyrazy współczucia i kondolencje. Niestety, oprócz pozytywnych przejawów troski do Jacka Murańskiego dotarło też mnóstwo hejtu i błędnych informacji na temat okoliczności śmierci. W kolejnych tygodniach ojciec zmarłego zawodnika rozpoczął więc publiczną kampanię przeciwko tym, często sensacyjnym plotkom.
W czwartek 8 czerwca zadebiutował film dokumentalny "Hejting - Epidemia Nienawiści" poświęcony powszechnemu w polskim internecie zjawisku mowy nienawiści. Do udziału w projekcie zaproszono m.in. Paulinę Smaszcz, trenera personalnego Mrozzo i właśnie Jacka Murańskiego. Ojciec Mateusza opowiedział przed kamerami o szczegółach zajścia sprzed 4 miesięcy i późniejszym atakom na swoją osobę.
"Ja swoje dziecko reanimowałem. Ta reanimacja już z medycznego punktu widzenia nie maiła żadnego znaczenia, bo okazało się, że Mati odszedł parę godzin wcześniej. Ale podczas tej reanimacji zaczęła wypływać krew z ust i oczu Matiego i ja byłem cały we krwi, kiedy przyjechało pogotowie..." - ze bólem wyjaśnił Murański.
Można się więc domyślić, jak wielką traumą dla zawodnika MMA były późniejsze słowa Arkadiusza Tańculi jakoby miał "krew syna na rękach". Jacek Murański podkreśla, że atak w jego osobę odbił się na całej rodzinie i to w momencie, gdy wciąż byli w szoku po odejściu Mateusza. Sam "Stary Muran" miał przez pierwsze dwa tygodnie po śmierci ukochanego potomka przebywać w całkowitym odosobnieniu. Dlatego nie był w stanie zawczasu zareagować na powtarzany w sieci hejt:
"Jak bardzo trzeba nienawidzić drugiego człowieka, żeby w takim momencie uderzyć w niego i wytworzyć coś takiego... ja sobie na to nie zasłużyłem, moja żona też sobie na to nie zasłużyła..." - mówi w filmie "Hejting" wyraźnie poruszony mężczyzna.
Zobacz też:
Murański słyszy głos syna zza grobu. Dzięki niemu dokonał ważnej zmiany w swoim życiu
Nauczycielka Mateusza Murańskiego wspomina go ze wzruszeniem