Reklama
Reklama

Na grobie Zofii Czerwińskiej po czterech latach stanął wyjątkowy nagrobek. Idealnie wyraża aktorkę

Zofia Czerwińska musiała aż cztery lata czekać na nowy nagrobek. Nałożyło się na to wiele przeszkód i komplikacji. Wszyscy jednak są zgodni co do tego, że jest on wyjątkowo udany i doskonale upamiętnia aktorkę, słynącą z humoru i dystansu do siebie.

Zofia Czerwińska, niezapomniana Balcerkowa z serialu „Alternatywy 4” i Zosia z nie mniej kultowego „Czterdziestolatka” zmarła 13 marca 2019 roku w wyniku komplikacji po operacji kręgosłupa. 

Zofia Czerwińska: szczegółowo zaplanowała swój pogrzeb

Jak wspominali jej znajomi w rozmowie z „Faktem”, do szpitala szła pełna złych przeczuć. 

"Zosia powiedziała nam, że idzie do szpitala. Bała się. Powiedziała mi, że ma przeczucie, że może tej operacji nie przeżyć. Dodała, że chce się ze wszystkimi pożegnać. I tak zrobiła”. 

Reklama

Pod koniec życia aktorka dużo myślała o śmierci. Przy okazji opracowała starannie cały scenariusz własnego pogrzebu. Jak ujawnił wieloletni przyjaciel aktorki, pisarz i dziennikarz Mariusz Szczygieł, chciała zostać pochowana koniecznie w różowej urnie przy dźwiękach utworu Franka Sinatry „My Way”. 

Kiedy Czerwińska odeszła, sześć dni przed swoimi 86. urodzinami, zrobiło się nerwowo, bo jakkolwiek spełnienie życzenia aktorki dotyczącego podkładu muzycznego nie nastręczało kłopotów, to zdobycie różowej urny okazało się trudne. 

Mariusz Szczygieł wywalczył różową urnę

Szczygieł, który spędził wiele godzin obdzwaniając zakłady pogrzebowe i hurtownie, zrozumiał w końcu, że różową urnę trzeba sprowadzić z zagranicy. Jak wyznał wtedy zmartwiony w rozmowie z „Faktem”:

"Szukamy, zgodnie z życzeniem Zosi. Ale to wcale nie jest takie łatwe. Są takie za granicą, ale termin dostawy jest zbyt długi”. 

Ostatecznie pogrzeb aktorki na Cmentarzu Komunalnym Północnym odbył się dopiero tydzień po jej śmierci i różową urnę udało się sprowadzić na czas. Mariuszowi Szczygłowi, wykonawcy ostatniej woli Zofii Czerwińskiej, pozostało już tylko jedno zadanie do realizacji. Chodzi oczywiście o nagrobek, który też musiał być taki, jak sobie wymarzyła. 

Nagrobek Zofii Czerwińskiej chwyta za serce

Tu też nie obyło się bez komplikacji. Przed rozpoczęciem prac murarskich na terenie grobu, trzeba odczekać co najmniej pół roku, żeby ziemia się ułożyła. Wtedy zaczęły się jesienne słoty, a następnie mrozy, które też uniemożliwiły rozpoczęcie budowy, a potem przyszła pandemia i lockdown. Koniec końców Zofia Czerwińska na swój nagrobek musiała poczekać prawie cztery lata, ale wszyscy są zgodni co do tego, że efekt zapiera dech. 

Jak wyjaśnił Szczygieł, do upamiętnienia aktorki wykorzystano jej ulubione zdjęcie. Kilka miesięcy temu poinformował w internecie:

"Zosia Czerwińska bardzo lubiła swoje zdjęcie z lat 70., i nawet powiesiła nad łóżkiem. Chcemy z jej rodziną umieścić je na nowym nagrobku".

Zdjęcie została umieszczone na eleganckiej, minimalistycznej konstrukcji z białego marmuru i opatrzone cytatem, który w  kilku słowach wyraża poczucie humoru, z którego słynęła aktorka i jej dystans do siebie. Brzmi on:

„Najlepsze miejsce na namiot jest zawsze trochę dalej”.

Zobacz też:

Joanna Kurowska wyjawiła smutną prawdę. Tak wyglądały ostatnie dni Czerwińskiej…

Zofia Czerwińska w ostatniej chwili zmieniła testament!

Zofia Czerwińska: Pogodna i szczęśliwa? To były tylko pozory

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Zofia Czerwińska | Mariusz Szczygieł
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama