Na jaw wyszły wysokie zarobki Popek. Tuż przed nocą zaatakowała media: "Trochę umiaru"
Tematem numer jeden w mediach są od pewnego czasu niedawne wydarzenia w TVP oraz astronomiczne zarobki gwiazd, które pracowały dla publicznego nadawcy przez ostatnich kilka lat. Jedną z takich osób jest Anna Popek. Prezenterka TVP, TVP Info oraz Polskiego Radia nie mogła milczeć, kiedy usłyszała, ile realnie się dorobiła. Nawet nie próbowała wstrzymać języka.
Kilka dni temu TVP oficjalnie podała listę zarobków pracowników stacji. W ślad za nią poszło Polskie Radio, które przekazało magazynowi "Press" informację o wynagrodzeniach prezenterów telewizyjnych dorabiających sobie audycjami w radiu. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, ile dostawała Anna Popek za występy w radiowej Trójce i Polskim Radiu 24. Z przekazanych danych wynika, że tylko w 2023 roku prezenterka "Pytania na śniadanie" dostała 50 tys. zł za to, że raz w tygodniu prowadziła godzinną audycję na antenie.
Anna Popek od 25 lat jest etatowym pracownikiem TVP. W ostatnim czasie była gospodynią "Pytania na śniadanie" Prowadziła ten program w parze z Robertem Rozmusem. Po gwałtownych zmianach w stacji Popek nie pojawiła się na antenie od 19 grudnia. Mimo to, nie podano żadnej oficjalnej informacji o zwolnieniu doświadczonej pracownicy. Ona sama też nie chce zabierać głosu w tej sprawie:
"Obowiązującą zasadą jest, aby w sprawach korporacyjnych wypowiadał się rzecznik TVP" - stwierdziła Anna Popek w rozmowie z portalem Wirtualne Media.
Nieoficjalnie mówi się, że prezenterka nie wróci już do śniadaniowego formatu. Zresztą ona sama, choć nie potwierdza doniesień o zwolnieniu, to w mediach społecznościowych otwarcie mówi, że nie jest z nią najlepiej.
"Wcale bym nie chciała, żeby się wszystko zmieniało, bo są rzeczy, które naprawdę kocham. I do nich należą telewizja i media, i kontakt z ludźmi. To naprawdę dodaje mi sił i jest powodem do tego, żeby wstać. Teraz np. się budzę i myślę, że nie ma powodu, żeby wstawać" - żaliła się swoim obserwatorom.
Anna Popek ma jeszcze jeden powód do zmartwień. Straciła pracę w Polskim Radiu 24. Dodatkowo ujawniono, ile zarobiła u tego pracodawcy przez ostatni rok. Popek postanowiła skomentować te doniesienia. Oburzyło ją, że jeden z portali nazwał wynagrodzenie na poziomie 50 tys. zł "fortuną". Za pomocą swoich mediów społecznościowych Popek wyraziła gorący sprzeciw wobec takiego stawiania sprawy. Prezenterka jest zdania, że zasłużyła na wynagrodzenie, gdyż jest profesjonalistką, a godzinna audycja wymagała od niej sporo pracy i przygotowań.
"Jak pisze Pudelek, w Polskim Radiu zarabiałam fortunę. 400 złotych za autorską audycję, do której wyszukiwałam osobiście i zapraszałam gości, a która szła przez godzinę na żywo i to w niedzielę, to astronomiczna stawka? Trochę umiaru w oczernianiu, drodzy państwo" - napisała wzburzona prezenterka na InstaStories.
Anna Popek słusznie ma waszym zdaniem powody do oburzenia? Wydaje się, że temat zarobków w mediach publicznych jeszcze długo będzie rozgrzewać opinię publiczną do czerwoności. Co ciekawe, prowadząca "Pytania na śniadanie" nie jest jedyną byłą gwiazdą TVP, która traci kolejne źródła wynagrodzenia. Magdalena Ogórek ostatnio również straciła pracę w kilku publicznych rozgłośniach.
Zobacz też:
Anna Popek nie ma dobrych wieści. Opublikowała poruszający wpis. "Żal ściska serce"
Richardson się rozpędza. Domaga się zwolnienia Cichopek i Kurzajewskiego z TVP