Nagle zmarł uczestnik "Sanatorium miłości". Na pogrzeb przyszła tylko garstka osób
Krzysztof Rottbard był uczestnikiem pierwszej edycji "Sanatorium miłości". Uczestnicy randkowego show dla seniorów i fani od razu polubili Krzysztofa jako dobrego człowieka, kolegę i przyjaciela. Niestety, na jego pogrzebie zjawiła się jedynie garstka osób.
Dziś, 4. lipca mija rok od śmierci uczestnika "Sanatorium miłości". Krzysztof Rottbard zmarł przez chorobę nowotworową, a informację o jego odejściu przekazała stacja TVP.
"Dotarła do nas bardzo smutna wiadomość. W wieku 67 lat odszedł od nas Krzysztof Rottbard, uczestnik pierwszej edycji "Sanatorium miłości". Dobry i otwarty kolega, zawsze uśmiechnięty i pozytywnie nastawiony do życia. Żegnaj, Krzysztofie. Rodzinie i bliskim składamy serdeczne wyrazy współczucia" - napisała rok temu produkcja "Sanatorium miłości".
Jeszcze bardziej smutny jest fakt, że na pogrzeb uwielbianego przez wszystkich Krzysztofa przyszła jedynie garstka osób.
W "Sanatorium miłości" Krzysztof dał się poznać jako życzliwy i pomocny człowiek, który uwielbiał podróżować. Choć w programie nie znalazł miłości, to nawiązał liczne przyjaźnie.
"Jestem sam, ale nie samotny. Nadal szukam kobiety, która mnie pokocha. I wierzę, że niebawem ją znajdę" - zapewniał w "Rewii".
Niestety, choroba pokrzyżowała jego plany, choć sam wierzył do końca, że uda mu się wygrać z chorobą.
Senior zgłosił do programu, żeby poznać nowych ludzi. Synowi się to nie podobało i odradzał mu angażowanie się w ten projekt.
"Mój syn nie był zadowolony. A znajomych nie informowałem przed emisją. Za to już po pierwszym odcinku zaczęli odzywać się do mnie ludzie, z którymi nie miałem kontaktu od lat. Są zainteresowani programem, zadają mnóstwo pytań, gratulują" - mówił na łamach "Tele Tygodnia".
Pomimo licznych przyjaźni, na pogrzebie Krzysztofa zjawiły się tylko 3 osoby z programu "Sanatorium miłości". Wszystko wynikało z tego, że informacje o pogrzebie seniora zostały opublikowane bardzo późno. W związku z tym na miejscu mogły się zjawić tylko osoby, które mieszkały najbliżej Warszawy.
"Odczytaliśmy wiadomość z nekrologiem po północy w dniu pogrzebu. To dlatego mogły nań przyjść tylko trzy osoby z naszej grupy, które mieszkają w Warszawie lub jej pobliżu: Małgosia, Marek i ja" - zdradziła Joanna Tunney w rozmowie z "Faktem".
Co więcej, informowanie o pogrzebie tak późno, było celowym zabiegiem rodziny, która nie chciała rozgłosu. Jak mówiła Joanna dla tabloidu: "Po ceremonii podeszłam do siostry Krzysia i złożyłam jej kondolencje również w imieniu innych uczestników naszego programu, którzy nie mogli dotrzeć na czas. Siostra poznała mnie i powiedziała, że Krzysztof wiele o mnie opowiadał. To było bardzo wzruszające".
W dniu, w którym poinformowaliśmy o śmierci uwielbianego uczestnika "Sanatorium miłości", fani programu nie mogli uwierzyć i przeżałować straty. Post na Facebooku na profilu TVP tego dnia zalały komentarze:
- "Żegnaj Krzysztofie. Wyrazy współczucia dla rodziny"
- "Smutna wiadomość, bardzo sympatyczny, zawsze uśmiechnięty"
- "Krzysztof, jak, kiedy. Mieliśmy jeszcze nie raz kawę wypić..."
- "Wyrazy współczucia. Zawsze uśmiechnięty był, bardzo pozytywny"
- "Znałam pana Krzysztofa osobiście, okropna wiadomość"
Zobacz też:
Para z "Sanatorium miłości" przekazała radosne wieści. "Nasz nowy początek"
Tadeusz z "Sanatorium" szybko pozbierał się po rozstaniu z Janiną. Już jest w objęciach innej
Maria z "Sanatorium miłości" przerwała milczenie. Choroba syna zmieniła wszystko