Najpierw posądzano ją o romans z Roznerskim, a teraz takie słowa. Michalina Sosna zaapelowała [POMPONIK EXCLUSIVE]
Michalina Sosna od ubiegłego roku związana jest z "M jak miłość". W jej kontekście najczęściej mówiło się o romansie z Mikołajem Roznerskim, partnerem z planu. Tym razem jednak aktorka postanowiła wypowiedzieć się w innej sprawie. Niespodziewanie zaapelowała do... Teresy Lipowskiej.
Michalina Sosna dołączyła do obsady "M jak miłość" w ubiegłym roku i z miejsca zawładnęła sercami fanów. Miała wystąpić jedynie w epizodycznej roli, ale jej ekranowa relacja z Mikołajem Roznerskim tak przypadła widzom do gustu, że została w produkcji na dłużej. Co prawda niektórym nie podobało się, że zastąpiła dotychczasową towarzyszkę aktora, Adrianę Kalską. Nie było jednak innego wyjścia - para musiała rozstać się w serialu, jako że ich drogi rozeszły się i w życiu prywatnym.
Gwiazda, która niedawno otrzymała też propozycję prowadzenia "The Voice Kids" wraz z Pauliną Chylewską, nigdy by nie pomyślała, że kiedyś sama będzie częścią telenoweli, którą oglądała z rodziną w dzieciństwie. Nie mówiąc już o tym, że angaż do niej znacząco przyspieszy jej karierę.
"Zawsze po kolacji szybko sprzątaliśmy. Wtedy nie było jeszcze zmywarek, więc ja musiałam zmywać naczynia. Siadaliśmy nie na sofie czy kanapie, tylko na tapczanie, włączaliśmy telewizor i oglądaliśmy 'M jak miłość'. Wtedy nie podejrzewałam, że będę częścią tego projektu. Pamiętam, że wszyscy oglądaliśmy to z zapartym tchem. A że teraz się tu znajduję, to jest jakiś szok i niedowierzanie, do tego jeszcze w czołówce, więc to jest ogromne wyróżnienie" - mówiła Sosna w rozmowie z Pomponikiem.
Choć aktorka jest stosunkowo krótko związana z produkcją TVP, współpracowała już z jego największą, niekwestionowaną gwiazdą - Teresą Lipowską. "'M jak miłość' bez Barbary Mostowiak sobie nie wyobrażam. Miałam okazję grać z panią Teresą i to są chwile, których się nie zapomina" - przyznała naszemu reporterowi.
Była to odpowiedź na coraz częściej pojawiające się ostatnio sygnały ze strony Lipowskiej, która wprost mówi o przejściu na emeryturę. Aktorka nie tylko narzeka na nudę panującą w wątku jej bohaterki, ale i na przypadłości związane z jej podeszłym wiekiem.
"Mam jeszcze plany, jeszcze chciałabym wiele rzeczy zrobić, ale już wiele się nie da po prostu. Zdaję sobie sprawę, że pewnych rzeczy nie mogę robić i pewne choroby wieku starczego mnie dorywają. Tu mi strasznie krzyż nawala, a tu noga, a to głowa. Siadasz wtedy w fotelu, nalewasz sobie wody mineralnej i jest ciężko. Wtedy zdaję sobie sprawę, że ja mam już bardzo blisko do tego końca" - mówiła w rozmowie z Andrzejem Sołtysikiem dla Świata Gwiazd.
Fani szybko pospieszyli wówczas z zapewnieniem, że "M jak miłość" bez Lipowskiej to nie byłoby już to samo. Michalina Sosna z jednej strony się z nimi zgadza, ale z drugiej wcale nie uważa, żeby odejście aktorki związanej z serialem od początku miałoby spowodować zaprzestanie jego dalszej produkcji.
"To trudne pytanie, ale myślę, że niekoniecznie. Są wątki, które się kończą, są takie, które ludzie kochają. Rzeczywiście, ona jest taką królową tego serialu" - powiedziała w rozmowie z Pomponikiem.
Przytaknęła stwierdzeniu naszego reportera, że po Barbarze Mostowiak pozostałaby pustka, ale to jeszcze nie powód, by jednym ruchem przekreślić całą historię telenoweli.
"Nie wiem, jakie decyzje podejmie produkcja. Byłoby szkoda, ale pani Teresa na pewno nie będzie szybko od nas z serialu uciekać. Proszę tego nie robić" - zaapelowała niespodziewanie do starszej koleżanki po fachu.
Przy okazji Sosna wypowiedziała się na temat aspektów serii, które według niej stanowią o jej nieprzemijającym sukcesie.
"[Ten serial] jest tak popularny, ponieważ postaci, które tam kreujemy, odtwarzamy są bliskie ludziom. Dzieje się coś takiego, że ludzie wchodzą w to jak w masło. Ja sama teraz, wychodząc na ulicę czy chodząc po mieście, słyszę: 'Kama, Kama!'. Ludzie chcą mi bardzo powiedzieć, gdzie jest Marcin. I mówią: 'Marcin jest w chatce, w lesie' - i tu jest taka pauza, bo nie za bardzo wiedzą, jak mi to powiedzieć - 'z inną kobietą'. Akurat spotykam takich, którzy bardzo się wkręcają w serial, ale kumają, o co chodzi, tylko to tak przeżywają" - powiedziała naszemu reporterowi.
"M jak miłość" wciąż nie ma sobie równych pod względem oglądalności pomimo wielu nowych propozycji wciąż pojawiających się na rynku telewizyjnym.
"To jest fenomen. Niech jak najwięcej odcinków będzie nagrywanych. My się dobrze bawimy, też dlatego, że dobrze czujemy się na planie i to na ekranie oddaje też ciepło" - oceniła Sosna.
Zobacz też:
Zajęła miejsce Kalskiej. Sosna zabrała głos na temat relacji z Roznerskim [POMPONIK EXCLUSIVE]
Nowa prowadząca wyjawia, jak dostała pracę w "The Voice Kids". Nie było nawet castingu