Najpierw rozstanie, a teraz takie wieści z Żoliborza. Zaskoczyli wszystkich
Monika Richardson (51 l.) i Zbigniew Zamachowski (62 l.) długo przymierzali się do rozwodu. Zniecierpliwiona celebrytka zdobyła się nawet na wyznanie, że tym razem liczy na to, że aktor weźmie sprawy w swoje ręce. I nagle zamieściła zdjęcie z szokującym podpisem.
Monika Richardson w lutym 2021 roku ujawniła, że jej mąż Zbigniew Zamachowski, po 10 latach związku wyprowadził się bez słowa z apartamentu na Warszawskim Żoliborzu, a jego prawniczka poinformowała Monikę, że nie ma sensu czekać z kolacją.
Przez dłuższy czas żadne z nich nie przejawiało chęci złożenia dokumentów rozwodowych, aż tu nagle Richardson zamieściła na Instagramie zdjęcie z Zamachowskim z sądu, opatrzone podpisem sugerującym, że już po rozprawie.
Początkowo wcale się na to nie zapowiadało. Monika w rozmowie z „Twoim Imperium” zapewniała, że tym razem nie ma zamiaru niczego Zbyszkowi ułatwiać. Po tym, jak w swojej biografii „Zbyszek przez przypadki” oskarżył ją o to, że zamęczała go swoją nadopiekuńczością i nie pozwalała samodzielnie zapiąć kurtki, postawa Richardson wydaje się całkowicie zrozumiała.
Jak z czasem wyszło na jaw, małżonkowie nie potrafili porozumieć się w sprawie 60-metrowego apartamentu na warszawskim Żoliborzu, w którym razem mieszkali. Zamachowski ponoć chciał zatrzymać go dla siebie, a Richardson uznała, że to jednak przesada.
Trudno jej się dziwić, biorąc pod uwagę, że zobowiązania alimentacyjne męża zmusiły ją do sprzedaży willi na warszawskim Wilanowie. Zamachowski bowiem rozwodził się z Aleksandrą Justą w takim pośpiechu, że zapomniał o braku stałych dochodów i zobowiązał się płacić na każde z czworga dzieci po 4 tysiące złotych miesięcznych alimentów.
Jak obliczyła Monika w rozmowie z „Twoim Imperium”, przez pierwsze 7 lat jej małżeństwa z Zamachowskim, na konto jego byłej żony wpłynęło milion dwieście tysięcy złotych. Zastanawiała się przy tym, na co poszły te pieniądze.
Chociaż celebrytkę i aktora łączyły skomplikowane relacje finansowe i do tej pory nie wiadomo, czy i w jakim stopniu Richardson partycypowała w spłacaniu zobowiązań alimentacyjnych męża, oboje byli mocno zmotywowani, by nie robić zamieszania wokół swojego rozwodu.
To im się w pełni udało, bo o tym, że jest już po wszystkim, można się było dowiedzieć ze zamieszczonego przez Monikę zdjęcia z sądu opatrzonego podpisem:
„A tak wyglądamy po rozwodzie. Pozdrawiamy z sądu. Dziękuję ci mężu, za te prawie dziesięć lat wspólnej drogi. Jesteś dla mnie cenną lekcją (...) Dziś zamykamy ten rozdział bez komentarza".
Jak donoszą osoby z otoczenia pary, w szampański nastrój wprawiło Richardson pomyślne dla niej rozwiązanie kwestii apartamentu na Żoliborzu. Jak wyznała w rozmowie w „Super Expressem”:
"Wrosłam już i bardzo wkręciłam się w mój ukochany Żoliborz. Kocham tu być".
Trudno się jej dziwić, to piękna dzielnica, którą łatwo się zachwycić, ale podobno nie tylko o to chodzi. Jak dają do zrozumienia źródło tabloidu, negocjacje przedrozwodowe, wymagające częstych kontaktów z Zamachowskim sprawiły, że w sercu Moniki odżyły dawne uczucia:
"Monika wciąż ma ogromny sentyment do Zbyszka. Mimo problemów przez jakie razem przechodzili, była z nim naprawdę szczęśliwa. Chociaż różnie się o nim wypowiadała, to jednak żywi do niego wielką sympatię. Może nawet jej uczucie do niego się nie wypaliło. Twierdzi, że nie chce wymazywać Zbyszka ze swojego życia i nie zamierza zrywać z nim kontaktu, choć ich drogi jako małżeństwa się rozeszły".
Zobacz też:
Wielkie zmiany w życiu Moniki Richardson. Jednym nagraniem wywołała poruszenie na całą Polskę
Zbyszek Zamachowski ujawnił prawdę o związku z Justą. Richardson przesadza?
Monika Richardson narzeka na swoją emeryturę. Tego się nie spodziewała