Najpierw żona Stocha wzięła sprawy w swoje ręce, a teraz takie doniesienia. "Dzisiaj nie jest nawet pewny"
Kamil Stoch w zeszłym roku zaskoczył wyznaniem na temat tego, co zrobiła dla niego żona Ewa Bilan-Stoch. Skoczek przyznał wprost, że po głowie chodziły mu różne myśli, nawet te związane z zakończeniem kariery. Wtedy do gry wkroczyła ukochana sportowca, nakłaniając męża do tego, by się nie poddawał. Tak też się stało, ale teraz z nowymi informacjami pospieszył inny legendarny skoczek. Wiedział o tym już wcześniej.
Nie jest tajemnicą, że to żona Kamila Stocha sprawiła, że sportowiec nadal skacze i bierz udział w zawodach. Po mocno nieudanym sezonie miał bowiem wszystkiego dość i poważnie myślał o zakończeniu kariery. Wtedy do gry wkroczyła Ewa Bilan-Stoch.
"Tydzień po zakończeniu sezonu zrodził się pomysł, żeby dalej skakać na nartach, oczywiście za namową mojej małżonki. Zmotywowała mnie, żeby jeszcze zebrać się w sobie, podnieść głowę i spróbować jeszcze powalczyć, ostatkiem sił wykorzystać rezerwowe pokłady mocy. W dalszym ciągu czuję, że jest we mnie jeszcze niewykorzystane potencjał. Chcę to wszystko uzewnętrznić i odnieść sukces" - wyjawił szczerze w rozmowie ze skijumping.pl.
W wywiadzie dla wspomnianego portalu przyznał jednak wprost, że jego kariera i tak zbliża się ku końcowi. Postanowił jednak, że ten ostatni etap zakończy z przytupem.
"Spójrzmy prawdzie w oczy, to będzie ostatni etap mojej kariery. Potrzebuję osób, które skupią się na mnie, zapewnią mi pełnię swojej uwagi i będą w stanie ulepszyć najmniejsze detale. Dzięki nim będę mógł skakać coraz dalej. Mogę powiedzieć, że podszedłem do sprawy trochę egoistycznie. Nie myślałem o nikim. Skupiłem się na sobie i na swoim rozwoju, aby najpierw pomóc sobie" - powiedział Kamil Stoch w najnowszej rozmowie z portalem "skijumping.pl".
Niestety, nie do końca Kamilowi to wychodzi. Choć ma osobistego trenera i własny sztab szkoleniowy, obecny sezon również nie należy do najlepszych w jego karierze. Choć żona tak się starała, by wziął się w garść i zawalczył o tytuły raz jeszcze.
Teraz o sytuacji Stocha wypowiedział się prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Adam Małysz zaskoczył wyznaniem i to tuż przed mistrzostwami świata w Trondheim. Kamil nie poleciał bowiem z kadrą na zawody PŚ do Lake Placid, ale to nie oznacza, że zrobił sobie wolne.
"Trenował ostatnio w Zakopanem. Za każdym razem, gdy wracał na PŚ, trenerzy mówili, że jest duża poprawa. Ja już teraz podchodzę do tego z dużą rezerwą. Chcę to zobaczyć na skoczni" - poinformował w programie TVP Sport "3. Seria" Małysz.
Wszystko ma związek z tym, że Stoch bardzo chce wystąpić w Trondheim, ale nie jest to wcale takie pewne. Prezes PZN wyznał, że odbyli rozmowę z Kamilem wcześniej i postawił mu sprawę jasno.
"Rozmawialiśmy wcześniej, że Kamil chciał mieć zapewnione miejsce, że pojedzie. Dzieje się tak od jakiegoś czasu, że tych pewnych skoczków nie ma. Tak jest też z Kamilem. Gdyby wysoko punktował w Pucharze Świata, to byłby tym pewniakiem. Dzisiaj nie jest nawet pewny, jeśli chodzi o wyjazd na mistrzostwa świata" - wyznał wprost Małysz.
Zobacz też:
To koniec plotek ws. Stocha. Potwierdziły się smutne wieści. "Miał problemy"
Żona Stocha potwierdziła plan na nowe życie. Wszystko jednak zmieniło się w ostatniej chwili