Największe skandale Złotych Globów 2023. Bezlitosne żarty z Kanye Westa i Toma Cruise'a to nie wszystko!
W nocy z 10 na 11 stycznia 2023 roku odbyła się już osiemdziesiąta, jubileuszowa edycja wręczenia Złotych Globów. Na imprezie znalazło się mnóstwo gwiazd związanych z amerykańskim przemysłem filmowym. Oczywiście nie zabrakło kontrowersyjnego prowadzącego, który bawił zgromadzoną publiczność żartami balansującymi na granicy dobrego smaku. Sprawdźcie, co jeszcze wydarzyło się pamiętnej nocy!
Tegoroczną 80. już edycję gali wręczenia Złotych Globów poprowadził kontrowersyjny amerykański komik Jerrod Carmichael, który - jak to zwykle w takich przypadkach bywa - bawił publiczność zabawnymi anegdotami, żartami oraz docinkami skierowanymi w stronę innych gwiazd show-biznesu.
Ku zaskoczeniu wszystkich, prowadzący postanowił w ironiczny sposób zadrwić też z... organizatorów gali! W trakcie imprezy bez ogródek wypalił:
"Nazywam się Jerrod Carmichael i opowiem wam, dlaczego mnie tu dziś widzicie. Otóż jestem tu, bo jestem czarny. (...) Dostałem telefon od (...) Stephena Hilla, który powiedział: 'Jerrod, jestem zaszczycony, mogąc wykonać ten telefon. Produkuję 80. Złote Globy i byłby to dla nas zaszczyt, gdybyś zgodził się dołączyć jako gospodarz'. Pomyślałem sobie: 'Wow, w jednej chwili parzysz herbatę w domu, a w następnej jesteś poproszony o zostanie czarną twarzą białej organizacji'" - ironizował w swoim stylu. Po chwili dodał:
"Odparłem, że to świetna okazja, ale zdaję sobie sprawę, że dostałem propozycję tylko dlatego, że jestem czarny. Stephen próbował wyprowadzić mnie z błędu mówiąc, że doceniono mój talent, że jestem jednym z najlepszych komików swojego pokolenia. Ale co on może wiedzieć, w końcu też jest czarny" - opowiadał komik.
Stand-upowiec skrytykował nie tylko Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej. W trakcie gali Carmicheal zakpił sobie m.in. z hollywoodzkiego aktora Toma Cruise'a, który od lat otwarcie manifestuje swoją przynależność do kościoła scjentologicznego. Gwiazdor serii "Top Gun" oraz "Mission: Impossible" w zeszłym roku zbojkotował Złote Globy i postanowił oddać trzy statuetek, które zostały mu przyznane w 1990, 1997 i 2000 roku za role w filmach: "Urodzony 4 lipca", "Jerry Maguire" oraz "Magnolia".
"Mam pomysł: weźmy te trzy nagrody i wymieńmy je na bezpieczny powrót Shelly Miscavige" - zażartował prowadzący, nawiązując do tajemniczego zniknięcia żony guru scjentologów Davida Miscavige'a.
Jerrod nazwiązał też w dość przewrotny sposób do antysemickich wypowiedzi Kanye Westa. Po tym, jak za swój film "Fabelmanowie", który opowiada o trudnym dzieciństwie reżysera żydowskiego pochodzenia, nagrodę odebrał sam Steven Spielberg, prowadzący powiedział:
"Widziałem film razem z Kanye i muszę przyznać, że całkowicie zmienił on jego poglądy. Jest pan naprawdę dobry, panie Spielberg, skoro wpłynął pan na samego Kanye Westa" - sarkastycznie podsumował komik.
Zabawny akcent towarzyszył także wręczeniu statuetki dla najlepszego aktora drugoplanowego w telewizyjnym musicalu/komedii lub dramacie. Wręczająca nagrodę Jennifer Coolidge zapomniała się nieco, bowiem otwierając kopertę z werdyktem, gwiazda "American Pie" oznajmiła publiczności zgromadzonej na gali Złotych Globów, że "Oscar wędruje do...". Na szczęście natychmiast się poprawiła i tym razem bez wpadki powiedziała już: "A nie! Złoty Glob! Złoty Glob otrzymuje... Tyler James Williams".
Choć większość dziennikarzy interpretuje to jako zabawną pomyłkę, to osoby, które znają oryginalne poczucie humoru aktorki twierdzą, że cała akcja była zaplanowanym wcześniej żartem...