Reklama
Reklama

Nakręcił "Potop" i "Znachora". Nie udałoby się, gdyby nie ta Rosjanka

Jerzy Hoffman (90 l.) – twórca największych polskich hitów filmowych z „Potopem”, „Trędowatą” i „Znachorem” na czele – nigdy nie krył, że nie nakręciłby większości swoich filmów bez pomocy żony. Zmarła w grudniu 1998 roku Walentyna Hoffmanowa była największą miłością reżysera i jego muzą. W dodatku potrafiła sobie tylko znanymi sposobami zdobyć pieniądze na ich wspólne produkcje. Poznajcie niezwykłą historię ich miłości.

Jerzy Hoffman siedział kiedyś, pod koniec lat pięćdziesiątych, w zakopiańskiej kawiarni z kolegą. Przy stoliku obok zauważył młodą, śliczną dziewczynę - Ukrainkę. Próbował zwrócić na siebie jej uwagę, ale został ostro spławiony. Długo nie mógł zapomnieć o pięknej nieznajomej...  

Kilka miesięcy później poznał w pociągu jadącym z Moskwy sympatyczną Rosjankę, umówił się z nią na spotkanie w Warszawie i zaniemówił, kiedy ta przyprowadziła na randkę z nim swoją koleżankę - "jego" dziewczynę z zakopiańskiej kawiarni. 

Reklama

Nazywała się Walentyna Pietrowna Trachtenberg, była świeżo upieczoną żoną Polaka, który wrócił właśnie do kraju po studiach inżynierskich w Kijowie.

Jerzy Hoffman: Żeby zbliżyć się do ukochanej Wali, zaprzyjaźnił się z jej mężem!

Jerzy Hoffman miał już za sobą nieudane małżeństwo z Marleną - Ormianką, którą poznał w czasie studiów filmowych w Moskwie, był ojcem kilkuletniej Joanny Kariny i autorem kilku filmów dokumentalnych. Szukał swojego miejsca na ziemi i nie był pewny, czego tak naprawdę oczekuje od życia. Do chwili, gdy poznał Walentynę!

"Zakochałem się w niej po uszy. Zawsze kieruję się pierwszym odczuciem, a ona zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. "Ta albo żadna" - myślałem. Była lojalna wobec męża, ale ja - o dziwo - nie miałem żadnych skrupułów, żeby o nią walczyć" - wspominał w swej książce "Chuligana żywot własny".

Pierwszym krokiem zaczynającego dopiero swoją karierę reżysera ku Walentynie było zaprzyjaźnienie się z jej mężem Czarkiem. Hoffman bywał w ich domu na przyjęciach organizowanych z okazji imienin, razem spędzali weekendy, biesiadowali przy jednym stole. Wraz z sympatią młodego inżyniera zyskał przyjaźń Wali, która jednak zdecydowanie sprzeciwiała się wszelkim próbom zmiany statusu ich znajomości. Nie chciała nawet słyszeć o rozstaniu z mężem, a Jurka traktowała jak dobrego kolegę i świetnego kompana.

Dopiero kiedy oświadczył się jej pod Grunwaldem, gdzie pracował nad jednym ze swoich dokumentalnych filmów, spojrzała na niego jak na mężczyznę. Nadal jednak nie była pewna, czy chce porzucić bezpieczne i wygodne życie u boku świetnie zapowiadającego się inżyniera i związać z niepewnym swej zawodowej przyszłości reżyserem filmowym - znanym z ostrego biesiadowania miłośnika kobiet i wszelkich romansów.

"Wziąłem sprawy w swoje ręce. Pozbyłem się resztek przyzwoitości i odbyłem męską rozmowę z mężem Wali. Bez owijania w bawełnę powiedziałem mu, że Walentyna nie jest stworzona dla niego, lecz dla mnie. Tłumaczyłem mu to kilka godzin, ale byłem tak przekonujący, że w końcu Czarek przyznał mi rację. Ustaliliśmy, że nadal pozostaniemy przyjaciółmi. Pozostało mi już tylko poinformować Walę o tej rozmowie" - opowiadał "Vivie!".

Ponieważ oświadczyny spod Grunwaldu nadal były aktualne, a mąż Walentyny mimowolnie stał się wspólnikiem Hoffmana w realizacji jego planu zdobycia serca pięknej Ukrainki - Walentynie nie pozostało nic innego, jak poślubić zdeterminowanego i gotowego na wszystko mężczyznę.

Jerzy Hoffman: Żona była sprawczynią wszystkich zawodowych sukcesów reżysera

Młodzi małżonkowie zamieszkali u rodziców Jerzego, później wynajmowali niewielką kawalerkę, by po roku znów przenieść się do Hoffmanów. Prowadzili cygański żywot - siedmiokrotnie zmieniali adres. Dopiero po latach dostali małe, dwupokojowe mieszkanie.

"Tam prowadziliśmy dom otwarty. Odwiedzali nas znajomi pisarze, malarze, filmowcy i aktorzy. Walentyna miała wielką łatwość w nawiązywaniu kontaktów. Miała nieprawdopodobną intuicję i umiejętność rozpoznawania intencji ludzi. Była czarownicą - nigdy się nie myliła w ocenie pojawiających się w naszym otoczeniu osób" - opowiadał o niej "Gali".

Walentyna Hoffmanowa dyskretnie kierowała karierą męża, pierwsza czytała jego scenariusze, pierwsza poznawała jego pomysły, krytykowała lub chwaliła. Nikt nie miał wątpliwości, że to właśnie ona była sprawczynią wszystkich zawodowych sukcesów męża. 

Nie ograniczała się jednak tylko do promowania Jerzego. Dzięki Walentynie zaistniała w polskim kinie spora grupa aktorów - to ona zaproponowała  Andrzejowi Wajdzie, by zaangażował Daniela Olbrychskiego do "Popiołów", zwróciła uwagę na Izabellę Scorupco, gdy cała Polska szukała idealnej odtwórczyni Heleny Kurcewiczówny w "Ogniem i mieczem"...

"Zobaczyła mnie po raz pierwszy gdzieś w Augustowie. Grałem epizod w filmie "Ranny w lesie" i zastanawiałem się, czy wybrałem dobry dla siebie zawód. To Wala puściła w świat informację, że jest na trzecim roku szkoły teatralnej taki rudy, brzydki, który może się kiedyś do czegoś nada... Potem dobrze mnie obsadzała w filmach Hoffmana - wspominał Daniel Olbrychski.

Walentyna Hoffmanowa: Wszyscy ją kochali. Nie tylko dlatego, że mogła wszystko!

Walentyna była dla Hoffmana wyrocznią, nie śmiał zrobić nic, co nie zyskało jej aprobaty.

Ich życie toczyło się wokół filmu. Bywali wszędzie tam, gdzie wypadało bywać, zapraszali do siebie wszystkich naraz i każdego po kolei, uwielbiali bankiety, premiery, przyjęcia. Walentyna brylowała w towarzystwie, była uwielbiana przez ludzi, którzy kiedykolwiek mieli szczęście ją spotkać. Walentyna nie lubiła codziennych domowych zajęć, ale kiedy trzeba było zorganizować przyjęcie na sto osób, była w swoim żywiole. Gdy kupili zrujnowany dom na Mazurach, pomogła Jerzemu doprowadzić go do idealnego stanu chociaż - co wielokrotnie podkreślała - nie lubiła wtedy tego miejsca.

Kłótnie Hoffmanów były dla postronnego obserwatora widowiskiem niemal komicznym - widok malutkiej, drobnej, czarnowłosej kobietki wykrzykującej coś po ukraińsku (bo zawsze wtedy przechodziła na swój ojczysty język) - przypominał sceny z przedwojennych polskich melodramatów. Nigdy jednak nie umiała gniewać się na męża dłużej niż kilka minut. Wystarczyło, że Jerzy przytulił ją do siebie, by cała jej złość prysła jak mydlana bańka.

Walentyna Hoffmanowa uwielbiała podróże i korzystała z każdej okazji, by zwiedzać - najlepiej dalekie i egzotyczne - kraje. W 1996 roku wybierała się do Republiki Południowej Afryki. Przed wyprawą musiała jednak poddać się rutynowym badaniom lekarskim. Okazało się, że jest bardzo chora...

Jerzy Hoffman: Żona, odchodząc, wymodliła mu... swą następczynię!

"Nie umrę, póki Hoffman nie nakręci "Ogniem i mieczem". Nawet niech tu nie przychodzi, niech lepiej zajmie się filmem" - mówiła ponoć Walentyna Hoffman, leżąc w szpitalu po ciężkiej operacji.

Przez kilka miesięcy udawała, że nic jej nie dolega, byle tylko nie denerwować męża. Pojawiała się na bankietach, kontaktowała z koleżankami z całego świata, towarzyszyła mężowi na planie filmu. Udawała, że pokonała chorobę. Jerzy natomiast udawał, że jej wierzy...

Jerzy Hoffman sprzedał ich warszawskie mieszkanie, by kupić drogie, sprowadzone z zagranicy leki i zgodnie z życzeniem żony kończył pracę nad ostatnią częścią filmowej sienkiewiczowskiej "Trylogii". Była z niego bardzo dumna.

W grudniu 1998 roku Wala poprosiła Daniela Olbrychskiego, by poprowadził ją pod rękę na premierę "Ogniem i mieczem", na którą szykowała się od jedenastu lat. Zmarła kilka tygodni przed pierwszym uroczystym pokazem zadedykowanego jej przez męża filmu.

"Oszukała mnie. Nie wiem, jak będę żył po odejściu Walentyny, która zawsze podsycała we mnie płomień woli i nadziei. Będę go musiał wzniecać sam. Ale czy potrafię?" - zastanawiał się reżyser podczas wywiadu dla "Gali".

Wkrótce po śmierci ukochanej Walentyny Jerzy Hoffman spotkał Jagodę Prądzyńską. Ożenił się z nią...

Dziś Jerzy Hoffman ma 90 lat i od dawna nie kręci już filmów. Większość czasu spędza w Sikorach Juskich na Mazurach - w domu, który pół wieku temu kupił i wyremontował dla Wali.

Zobacz też:

Hoffman kończy 90 lat. Kim jest córka reżysera? Była prawą ręką największego wizjonera

Cezary Pazura uciekł przed Wszystkimi Świętymi na wakacje? Tak bawi się z rodziną!

Afera po "Tańcu z gwiazdami". Ilona Krawczyńska zaczęła dziwnie się zachowywać! Co stało się za kulisami?

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Hoffman
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy