Reklama
Reklama

Narzeczona Mateusza Damięckiego nawróciła się. Uda się unieważnić ślub kościelny?

Paulina Andrzejewska (36 l.) i Mateusz Damięcki (36 l.) od półtora roku są zaręczeni. Planują ślub, chcą mieć dziecko. Wierzą, że z pomocą Opatrzności Bożej zrealizują swoje marzenia.

Na pierwszy wspólny wyjazd Paula zaprosiła ukochanego na Majorkę. Potem on zaproponował wyprawę. - Wziąłem ją na pielgrzymkę do Asyżu z moim przyjacielem, ojcem Lechem. Nie mogła uwierzyć, że jej to robię: oddzielne pokoje, zero alkoholu, trzy msze dziennie - wyznał Mateusz w miesięczniku "Pani".

Dla aktora, wychowanego w tradycyjnej rodzinie, wiara jest bardzo ważna, choć nie lubi o niej opowiadać. Stała się też istotna dla narzeczonej Mateusza, a przyczynił się do tego pobyt w Asyżu. Wydarzyła się tam niesamowita historia.

- Wybraliśmy się na Górę Świętego Franciszka. Ojciec Lech zaproponował, żeby każde z nas otworzyło Pismo Święte na jakiejś stronie, bo może Bóg chce nam coś powiedzieć. Paula naburmuszona wzięła Biblię i odeszła - opowiada aktor. Wtedy dostrzegli, że stromym zboczem pchana siłą rozpędu biegnie kobieta. Paulina, nie zastanawiając się długo, ruszyła jej na pomoc. Złapała ją i uratowała życie. Na dole była sterta kamieni, o które mogłaby się poważnie poturbować.

Reklama

- To ja już wiem, po co tu przyjechałam - powiedziała wtedy wybranka Mateusza. Odczytała zdarzenie jako znak od Boga.

Przy nim czuję się bezpieczna

Poznali się jesienią 2011 roku w czasie prób w teatrze. Ona przygotowywała choreografię do spektaklu muzycznego "Ławka rezerwowych", a on grał w nim jedną z ról. - Mateusz od razu mnie zauroczył. Wciąż o nim myślałam. Szybko się zaprzyjaźniliśmy. Przyjaźń i zaufanie to jedne z najważniejszych rzeczy w związku - wyznaje Paulina.

Aktor był w bardzo trudnym okresie życia. Kilka miesięcy wcześniej rozwiódł się z Patrycją, zaledwie 8 miesięcy po ślubie. - Nie znam nikogo, kto byłby tak krótko ze swoim współmałżonkiem, jak ja - komentuje dziś tamten związek. Choć w czasie ceremonii w kościele św. Anny na warszawskim Wilanowie wyglądali na bardzo zakochanych i szczęśliwych, wytrzymali ze sobą zaledwie kilka tygodni.

Rozwód cywilny uzyskali na pierwszej rozprawie, bez orzekania o winie. Poznanie Pauliny było jak balsam dla jego duszy. Jej wsparcie okazało się nieocenione, zwłaszcza że wkrótce pojawiły się kolejne problemy. W czasie prób do spektaklu doznał kontuzji. Ukochana zadbała o niego.

- Przeszła ze mną przez końcówkę jednej operacji ortopedycznej, przez drugą operację i roczną rehabilitację - zdradza Damięcki. Oboje wykonują artystyczne zawody i doskonale się rozumieją. Mateusz pochodzi ze znanej aktorskiej rodziny, już jako nastolatek występował w filmach. Paulina przyjechała do Warszawy ze Szczecina, by kształcić się w Szkole Baletowej. Dziś uczy tam tańca współczesnego, ma też zajęcia ze studentami w warszawskiej Akademii Teatralnej. Ponadto pracuje na deskach wielu teatrów w Polsce jako choreografka.

Ukochany zawsze przyjeżdża na jej premiery z bukietem kwiatów. - Niedawno zapukał do drzwi garderoby w Poznaniu i wszedł z szampanem, czekoladkami i opakowaniem żelków, które uwielbiam. Przy nim czuję się bezpieczna i dowartościowana - wyznaje.

Stwierdzenie nieważności sakramentu małżeństwa

Oboje dużo czasu spędzają poza domem, bo Damięcki jest zapalonym podróżnikiem i pociągają go dalekie, egzotyczne wyprawy. Ale uwielbiają wracać do swojego azylu. - Dzielimy się obowiązkami. On sprząta, jest pedantem. W gotowaniu się wymieniamy. Koszenie trawy biorę na siebie, bo Mateusz ma alergię - śmieje się Paulina.

Kiedy się nie widzą, bardzo za sobą tęsknią. - To niezwykłe w tym szalonym świecie spotkać kogoś, kto myśli tak samo i wyniósł z domu podobny szacunek dla rodziny. Patrzę w jej oczy jak w lustro i widzę tyle bliskich mi cech - wyznaje Mateusz.

Oboje mają silne charaktery i przyznają, że zdarza się im kłócić. Spięcia trwają jednak krótko, bo - jak tłumaczą - szkoda życia na złość. Poza tym lubią iść na kompromis.

Romantyczne zaręczyny miały miejsce 1 stycznia 2016 roku. Mateusz zaskoczył partnerkę. - Odebrałam go z moimi rodzicami z Teatru Polonia. Prosił, żebyśmy zatrzymali się nad Wisłą i pooglądali fajerwerki. Nagle przyniósł nam jajka z niespodzianką. Zapytał, czy otworzę swoje. W środku był pierścionek - wspomina. Obie rodziny bardzo się polubiły.

- Poznałam Paulinę, zanim spotkała Mateusza. Od razu widziałam, że to utalentowana, pracowita i serdeczna osoba - cieszy się Grażyna Brodzińska, ciotka aktora. Mateusz chętnie pomaga przyszłej teściowej, Marii Andrzejewskiej, która prowadzi Fundację Balet. Paulina ma dobry kontakt z Matyldą, siostrą narzeczonego, z którą pracowała przy spektaklach w Teatrze Polonia.

Wszyscy radują się ich szczęściem. Ale para ze ślubem wciąż czeka. Mateusz chciałby przysiąc wierność i miłość małżeńską swej ukochanej przed Bogiem. Niestety, już raz takie ślubowanie zbyt pochopnie złożył. Ponoć teraz stara się w sądzie biskupim o stwierdzenie nieważności sakramentu małżeństwa. Procedura jest skomplikowana i trwa nawet kilka lat. Dlatego ciągle zwlekają. Mają jednak nadzieję, że kiedyś staną przed ołtarzem. - Myślimy też o powiększeniu rodziny, ale na wszystko przyjdzie czas - wyznaje Paulina.

***

Zobacz więcej materiałów:

Dobry Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy