"Nasz nowy dom": Dowbor przerażona. W takich warunkach żyła polska rodzina
Katarzyna Dowbor nie może zapomnieć o pani Annie z Łodzi, bohaterce programu "Nasz nowy dom", która samotnie wychowuje wnuczkę. Jej córka ponad pół roku temu zmarła na nowotwór żołądka.
Połowa starego domu, w którym kobieta mieszkała wraz z małą Gabrysią, był w fatalnym stanie, nieocieplony. Z dwóch pokoi jeden pokryty był grzybem. Pani Anna z Gabrysią spały na jednym łóżku. Ogrzewanie domu zapewniał stary piec "śmieciuch" ulokowany w głębokiej piwnicy.
Łazienka bez umywalki, ciasna kuchnia, brak miejsca do spożywania posiłków.
Rodzina znalazła się w dramatycznej życiowej sytuacji. Pani Anna musiała zamknąć swój bar, który prowadziła przez trzydzieści lat. Dostała wypowiedzenie od gminnej spółdzielni i utraciła dorobek życia.
Przeszła załamanie nerwowe. Na domiar złego osłabiony organizm zaatakował koronawirus. Do tego nadciśnienie i problemy z kręgosłupem.
Życie dotkliwie ją doświadczyło. Partner Janek zmarł w styczniu 2019 roku. Pół roku później dowiedziała się, że córka jest chora. To był nowotwór żołądka w czwartym stadium. Okazało się, że są przerzuty do kości, szpiku kostnego.
Los rodziny odmieniła ekipa programu "Nasz nowy dom". Katarzyna Dowbor, architekt Martyna Kupczyk i kierownik ekipy budowlanej Wiesław Nowobilski oraz jego pomocnicy.
Dowbor podkreśla, że był to dla niej jeden z najtrudniejszych odcinków programu "Nasz nowy dom".