Natalia Kukulska powiedziała "nie"
Natalia Kukulska (43 l.) pragnie uchronić swoją utalentowaną córkę przed tym, co sama przeżywała przed laty. Mała Ania jednak uczęszcza do Warsztatowej Akademii Musicalowej i chce w przyszłości śpiewać.
Wokalistka podjęła ostateczną decyzję dotyczącą koncertu "Życia mała garść", poświęconego twórczości Anny Jantar i Jarosława Kukulskiego, który odbędzie się 26 maja.
Okazuje się, że podczas imprezy gwiazda wystąpi w roli gospodarza, ale widzowie nie będą mieli okazji usłyszeć, jak śpiewa piosenki rodziców. We własnych interpretacjach ich przebojów wystąpią inni artyści.
- To moja decyzja. Nie chcę żyć przeszłością i spijać śmietankę z tego, co zrobiła mama - zdradza Natalia.
Okazuje się, że w kwestii koncertu piosenkarka powiedziała jeszcze jedno stanowcze "nie". Mimo próśb fanów, by pozwoliła swojej córce Ani (14 l.) wystąpić podczas koncertu, Natalia nie widzi jej na scenie i dementuje to, że dziewczyna wykona piosenki babci i dziadka.
- Moja córka rzeczywiście śpiewa, próbuje, ale nie wie, czy chciałaby wiązać z tym przyszłość - powiedziała artystka.
Piosenkarka doszła do wniosku, że musi poczekać, aż Ania będzie pełnoletnia i sama podejmie decyzję, czy chce iść w ślady mamy oraz babci, na której cześć dostała imię.
Nastolatka już od 7. roku życia uczęszcza do Warsztatowej Akademii Musicalowej i występuje na scenie oraz w teledyskach. A tuż po koncercie poświęconym jej dziadkom Ania weźmie udział w musicalu w Teatrze Roma, który wystawia jej szkoła. Z całą pewnością może liczyć na swój solowy występ i to, przynajmniej na razie, musi jej wystarczyć...
Natalia od lat żyje w cieniu legendy rodziców i dlatego chce uchronić przed tym córkę. Gwiazda na własnej skórze przekonała się, jak ciąży znane nazwisko, i kilka lat temu podjęła ważną decyzję.
- Przestałam wracać do śpiewania piosenek mojej mamy. Czasami gdzieś je wykonywałam, bo wiedziałam, że muszę to zrobić, ale chcę żyć teraźniejszością - zdradza.
Ma świadomość, że jeśli jej córka zaangażowałaby się w koncert, musiałaby zmierzyć się z rodzinną legendą. Tak jak Natalia, od której przez wiele lat wymagano, by śpiewała utwory mamy. Przed presją uciekła nawet do USA.
- Szukałam nowej siebie. Przez całe życie miałam dużo porównań, straciłam poczucie własnej wartości - wspomina. - Dopiero od niedawna podpisuję się pełnym imieniem i nazwiskiem, wcześniej pisałam tylko Natalia - opowiada.
Dlatego dziś pozwala sobie i swoim dzieciom żyć własnym życiem. Jest przekonana, że w przyszłości będą pielęgnować pamięć o dziadkach i niczego im nie narzuca. Pragnie tylko, żeby były szczęśliwe i wybrały własną drogę.
***
Zobacz więcej materiałów: