Natalia Siwiec komentuje bzdury Pawlikowskiej. Wyciągnęła wnioski z opinii o czerniaku?
Natalia Siwiec (39 l. ) 3 lata temu próbowała kreować się na specjalistkę od raka skóry. Onkologia nie okazała się jej powołaniem. Skończyło się opowiadaniem kłamstw, na szczęście celebrytka wyciągnęła wnioski. Na temat niebezpiecznych pomysłów Beaty Pawlikowskiej wypowiada się w dużo bardziej wyważony sposób.
Odkąd osiem lat temu Olaf Lubaszenko przyznał się do depresji na łamach „Newsweeka”, wśród celebrytów nastąpił istny wysyp domorosłych ekspertów. W końcu powstały podejrzenia, że część z nich depresją nazywa każdy rodzaj przygnębienia, co jest trochę nie w porządku wobec tych, którzy rzeczywiście zmagają się z tą zagrażającą życiu chorobą.
Julia Wieniawa ujawniła, że dostaje depresji od zjedzenia pizzy. Bożena Dykiel poradziła, by depresję leczyć „walnięciem kielicha” i magicznymi okularami za prawie 3 tysiące złotych.
Jednak wszelkie rekordy pobiła Beata Pawlikowska, w którym, wbrew błaganiom lekarzy, żeby nie mąciła ludziom w głowach, przekonywała, że najlepszym sposobem na zwalczenie depresji jest odstawienie leków, przerwanie psychoterapii i „nadpisanie błędnych danych nowymi”.
Jak przekonywała w książce „Wyszłam z depresji i niemocy. Ty też możesz” farmakologia nie pomaga w leczeniu. Ale przynajmniej zaznaczyła, że powołuje się w tym względzie na osobiste, niczym nie poparte, przeczucie:
"Moim zdaniem depresji nie da się trwale wyleczyć za pomocą lekarstw. Pigułki mogą przynieść chwilową ulgę, bo pozwalają mniej czuć, ale w niczym nie przybliżają cię do uzdrowienia, a wprost przeciwnie: mogą cię uzależnić od możliwości oddalenia się od samego siebie".
Cóż, ta wypowiedź niewątpliwie zawiera jeden fakt, a mianowicie, że Pawlikowska nie lubi feminatywów. Reszta spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem zarówno środowisk medycznych, jak i osób chorych na depresję. Jak wskazywali, ludzie cierpiący na depresję, nie są w stanie po prostu "przeprogramować sobie mózgu", a rada, by odstawić leki i po prostu „wziąć się w garść” jest nie tylko bezsensowna, lecz przede wszystkim niebezpieczna.
Niezrażona krytyką Pawlikowska kontynuowała rozwijanie swoich „złotych myśli” w intrenecie, aż wreszcie dr Maja Herman, psychiatrka i prezeska Polskiego Towarzystwa Mediów Medycznych straciła cierpliwość. Zorganizowała zbiórkę pieniędzy i zamierza pozwać Beatę Pawlikowską za to, że poddaje publicznie "nieprawdziwe informacje, które stanowią niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia setek tysięcy osób chorujących na depresję".
Celebrytka pod naporem krytyki usunęła wpisy i filmiku traktujące o rzekomej szkodliwości leków przeciwdepresyjnych, ale mleko już się rozlało. Rewelacje Pawlikowskiej znalazły zrozumienie nie tylko u Edyty Górniak, lecz także u Anny Wendzikowskiej.
Na szczęście szkodliwymi teoriami nie zaraziła się Natalia Siwiec. Tak, ta sama, która zaledwie 3 lata temu zasłynęła kłamliwą opinią na temat czerniaka. Jak twierdziła chałupnicza onkolożka:
"Jak dotąd nie ma dowodów naukowych potwierdzających, że czerniak występuje od słońca. Ani dowodów, które wskazują, że promieniowanie UV zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia raka skóry".
Być może ktoś jej podpowiedział, by uważała z publicznym opowiadaniem bzdur, bo zapytana o opinię na temat szkodliwych teorii Pawlikowskiej, zachowała dużą ostrożność. Na Instastory zamieściła bardzo wyważoną odpowiedź:
"Uważam, że lepiej się nie wypowiadać, jeżeli nie jest się lekarzem i nie ma się wystarczającej wiedzy w tak poważnych sprawach. Z tego, co słyszałam, to popełniła masę błędów. Takie informacje mogą bardzo zaszkodzić ludziom. Trzeba pamiętać o tej odpowiedzialności przy tak dużym problemie dzisiejszych czasów. Nie wszyscy są na tyle rozwinięci, by sobie poradzić ze swoimi problemami w alternatywny sposób".
Jak ujawniła celebrytka, nagromadzenie kłamstw i mitów wobec groźnej choroby, jaką jest depresja, może kosztować życie. Wyznała, że wśród jej znajomych były osoby, które uległy krzywdzącym stereotypom:
"Sięganie po leki jest często jedynym wyjściem w ratowaniu życia. Trzeba je dobrze dobrać i pracować z dobrym psychiatrą. Znałam ludzi, którzy bali się iść do lekarza, bo myśleli, że to będzie równoznaczne z byciem "psycholem", a to nieprawda. Dziś ich już z nami nie ma".
Zobacz też:
Pawlikowska po słowach o depresji: "Nie zamierzam już podejmować tego tematu"