Natasza Urbańska nie mogła w to uwierzyć! Janusz się ugiął!
Nie chciał dopuścić do tego, by dobrze prosperujący biznes żony podzielił ich rodzinę. Postanowił więc złożyć Nataszy wyjątkowo kuszącą propozycję…
Długo czekała na ten moment. Natasza Urbańska (41 l.) po raz pierwszy przystąpiła do realizowania własnego spektaklu musicalowo-tanecznego w teatrze Studio Buffo.
"To mój autorski projekt. Bardzo się cieszę, że mogę się w taki sposób realizować. Spełnia się jedno z moich największych marzeń" – wyznaje "Na Żywo" artystka.
I już zapowiedziała Januszowi (59), że zamierza samodzielnie go zrealizować. I ku wielkiemu zaskoczeniu, jej mąż, który do tej pory wszystko, co powstaje w jego teatrze miał pod ścisłą kontrolą, nie sprzeciwił się. Pozwolił żonie rozwinąć skrzydła.
Dla Nataszy to wielkie wyzwanie, ale ona się go nie obawia. Od samego początku, kiedy tylko trafiła do Buffo, obserwowała pracę swojego mistrza.
Widziała, jak przygotowuje kolejne spektakle muzyczne i nabywała doświadczenia.
"Janusz zapowiedział Nataszy, że zawsze i z każdym problemem może się do niego zwrócić, ale ona jest ambitna i chce być niezależna" – dodaje osoba z teatru Studio Buffo.
Sprytny plan mistrza
To pierwszy raz, kiedy choreograf zdecydował się oddać ster. Ta decyzja wynika z ogromnego zaufania do Nataszy, ale jak udało się nam dowiedzieć, Janusz ma w tym swój cel.
Od kilku miesięcy Natasza wiele czasu spędzała na Śląsku, gdzie otworzyła szwalnię swojej modowej marki Muses.
Artystka tak bardzo zachwyciła się Śląskiem, że we własnym domu bywała coraz rzadziej.
"Dzięki gościnności i otwartości Ślązaków mogę się tu czuć jak u siebie. Ja tu nie przyjeżdżam, a pomieszkuję, bo tu jest część mojej pracy i również mojego życia" – wyznała nam niedawno artystka.
Pretekstów do wizyt w tamtym rejonie Polski miała coraz więcej, gdyż dobra passa marki Muses pozwoliła jej zgromadzić fundusze na rozbudowę szwalni mieszczącej się w zabytkowej Łaźni Łańcuszkowej przy dawnej kopalni Pstrowski.
Zaplanowała wszystko w taki sposób, by pomieszczenia nie straciły historycznego rysu.
"Kiedyś w tym miejscu przebierało się kilkuset górników. Dziś, haki łańcuchy, na których wieszali odzież, są ozdobą pracowni, nadają jej charakterystyczny klimat" – podkreślała z dumą właścicielka i planowała kolejne prace.
Tymczasem Janusz coraz gorzej znosił rozłąkę z ukochaną.
"Miał wrażenie, że oddalają się od siebie, dlatego, nie chcąc jej stracić, zaproponował ten projekt" – twierdzi ich znajoma.
Jego plan powiódł się, bo żona powróciła na łono rodziny, a on przestał czuć się w Jajkowicach samotny. Jednak artystka nie zamierza całkiem wyłączyć się z modowego biznesu.
Jak pogodzi intensywną pracę w Buffo z rozwijającą się firmą odzieżową?
To będzie wymagało od niej ogromnej dyscypliny. Pozostaje jeszcze jedna kwestia, czy Józefowicz, władczy dyrektor Buffo, rzeczywiście nie będzie ingerował w spektakl Nataszy?
Oby nie był to powód do małżeńskiego konfliktu.
***