Nazywano ją "kochanicą komunisty". Polska aktorka latami żyła w trójkącie
Elżbieta Kępińska (85 l.) miała dwadzieścia trzy lata, gdy Andrzej Wajda powierzył jej rolę Gizeli w sztuce „Dwoje na huśtawce” u boku Zbyszka Cybulskiego. Wiosną 1961 roku na jedno z przedstawień do stołecznego Teatru Ateneum przyszedł Mieczysław Rakowski pełniący wówczas funkcję prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich... Młoda aktorka tak bardzo mu się spodobała, że z miejsca stracił dla niej głowę. Trzy lata później zostali kochankami, ale na zalegalizowanie swojego związku czekali ponad dwie dekady. Na ślub zdecydowali się dopiero w 1986 roku, gdy Rakowski był już jednym z najbardziej wypływowych polityków w Polsce.
To, że Elżbieta Kępińska ma wielki talent i zadatki na gwiazdę, jako pierwszy odkrył Andrzej Wajda. Była tuż po ukończeniu warszawskiej szkoły teatralnej, gdy wypatrzył ją na scenie Teatru Wybrzeże. Miał akurat reżyserować w Gdańsku "Hamleta" i bez chwili wahania zdecydował się dać jej rolę Ofelii, a niespełna pół roku później ściągnął ją do stolicy, by u boku Zbyszka Cybulskiego zagrała w sztuce "Dwoje na huśtawce".
"Cała Warszawa biegała na Kępińską, przy czym nie była to ulica, tylko całkiem świeża aktorka, największy w owym sezonie talent, który nagle strzelił. Była to gwiazda ciepła, przytulna, z męskich marzeń do poduszki" - wspominał wiele lat później Jerzy Urban w swoim "Alfabecie", nazywając Elżbietę Kępińską "Krystyną Jandą epoki Gomułki".
To właśnie Jerzy Urban zachęcił do pójścia na "Dwoje na huśtawce" swojego kolegę z "Polityki" Mieczysława Rakowskiego. Rakowski był już wtedy działaczem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, prezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i znanym na tzw. salonach playboyem.
Fakt, że jest mężem skrzypaczki Wandy Wiłkomirskiej i ojcem dwóch chłopców, nie przeszkadzał mu w podbijaniu serc coraz to nowych pań (na liście jego "zdobyczy" były m.in. Agnieszka Osiecka i Barbara Wrzesińska). Choć skoki w bok zdarzały mu się bardzo często, trwał przy matce swych synów i po każdej "przygodzie" wracał na łono rodziny. Do czasu... aż zakochał się po uszy w 23-letniej wówczas Elżbiecie Kępińskiej.
"Od chwili, gdy po raz pierwszy zobaczyłem ją na scenie w teatrze na Jaracza, chodzę na każdą sztuką, w której gra. Działa na mnie jak magnes. Lubię słuchać jej głosu. Co tu ukrywać, bardzo mi się podoba. Oczywiście, ona o tym nie wie. Ale może kiedyś się dowie" - napisał w swoim "Dzienniku" wiosną 1961 roku.
Dziennikarz, korzystając z uprzejmości swych znajomych, został wkrótce potem przedstawiony Kępińskiej, a ona... zakochała się od pierwszego wejrzenia w starszym od niej o jedenaście lat mężczyźnie. Spotykać zaczęli się jednak dopiero w 1964 roku, gdy aktorka rozwiodła się z Władysławem Kowalskim.
O romansie aktorki i dziennikarza plotkowała cała Polska. Doskonale wiedziała o nim też, choć dowiedziała się jako jedna z ostatnich, żona Rakowskiego. Wanda Wiłkomirska, jak zwykle, przymykała oko na kolejną "miłostkę" męża, nie przypuszczając, że latami będzie dzieliła się ukochanym z Elżbietą.
"Jak wracałam z podróży koncertowych, to Mietek był ze mną, jak wyjeżdżałam, był z Elżbietą. Nie mógł się zdecydować i to ja musiałam coś postanowić" - wyznała skrzypaczka, wspominając na antenie Radia Rzeszów swoje małżeństwo jako bardzo nietypowy... "trójkącik".
W końcu - w 1976 roku - Wanda Wiłkomirska dała Rakowskiemu rozwód. Dziennikarz był już wtedy posłem na Sejm, członkiem Komitetu Centralnego PZPR i wyrastał na jednego z najbardziej wpływowych polityków w Polsce.
Elżbieta Kępińska musiała jeszcze dokładnie dziesięć lat czekać na to, by Mieczysław Rakowski zgodził się pojąć ją za żonę. Zanim w 1986 roku zalegalizowali swój związek, aktorka przeszła przez piekło...
Po wprowadzeniu stanu wojennego została odrzucona przez branżę. Koleżanki i koledzy z teatru bojkotowali ją i nazywali "kochanicą komunisty" (w 1981 roku Rakowski był wiceprezesem Rady Ministrów kierowanej przez generała Wojciecha Jaruzelskiego).
"Doskonale czuła się na politycznych salonach, pełniąc rolę reprezentacyjną u boku wicepremiera i niezbyt przejmując się faktem, iż formalnie nadal nie była jego żoną" - napisała o niej Karyna Andrzejewska w książce "Urban... Byłam jego żoną".
Jerzy Urban, który był w 1981 roku rzecznikiem prasowym rządu, wspominał na kartach swego "Alfabetu", że po ogłoszeniu stanu wojennego Elżbieta Kępińska zaczęła być postrzegana jako "żona czerwonej bestii" (choć jeszcze wtedy nie była żoną Rakowskiego) i stała się "męczennicą ekipy rządzącej".
"Nie kwapiąc się do wyruszenia na czołgi, komedianci z Powszechnego podjęli ostrzał koleżanki Elżbiety. Było w dobrym tonie na jej widok opuszczać bufet i codziennie komponować nowe złośliwości" - czytamy w "Alfabecie Urbana".
Elżbieta Kępińska, jak twierdzi Urban, na złość bojkotującym ją koleżankom i kolegom otwarcie opowiadała się za Jaruzelskim i wprowadzonym przezeń stanem wojennym.
Aktorka nigdy nie była wobec swego partnera uległa. Sama przyznała w wywiadzie, że potrafiła tupnąć nogą, gdy w domu coś szło nie po jej myśli. Był moment, że całe kierownictwo PZPR mówiło, że trzyma Rakowskiego twardą ręką i codziennie urządza mu karczemne awantury o byle co.
"Bywało, że kłócili się przez całą noc. W końcu wieści o kłopotach osobistych wicepremiera dotarły do Jaruzelskiego, który doszedł do wniosku, iż atmosfera panująca w domu jego podwładnego może odbić się niekorzystnie na jego pracy. Zalecił Rakowskiemu ni mniej, ni więcej, tylko wyprowadzkę" - twierdzi Iwona Kienzler, autorka książki "Czerwone księżniczki PRL".
Mieczysław Rakowski zalecenie generała potraktował jak rozkaz i wyniósł się z domu. Bardzo szybko jednak zrozumiał, że nie potrafi żyć bez Elżbiety. Ta jednak nie chciała go przyjąć z powrotem. Podobno Wojciech Jaruzelski, widząc pogrążonego w rozpaczy Mieczysława, zadzwonił do niej i błagał, by pogodziła się z konkubentem. Nie potrafiła odmówić premierowi...
Kilka lat później, będąc już mężem Elżbiety Kępińskiej, Mieczysław Rakowski zastąpił Jaruzelskiego na stanowisku Prezesa Rady Ministrów, a w lipcu 1989 roku - tuż przed przekazaniem urzędu Czesławowi Kiszczakowi - został I Sekretarzem Komitetu Centralnego PZPR i był nim do 29 stycznia 1990 roku, kiedy to nastąpiło rozwiązanie partii.
Elżbieta Kępińska była żoną Rakowskiego aż do jego śmierci w listopadzie 2008 roku. Koleżanki i koledzy z warszawskiego Teatru Powszechnego, z którym była związana do 2013 roku, w końcu zapomnieli, że w stanie wojennym była konkubiną komunisty i zaczęli nawet - pół żartem, pół serio - nazywać ją Ostatnią Pierwszą Damą PRL-u.
Po śmierci męża aktorka przez pewien czas nie przyjmowała propozycji, które składali jej reżyserzy filmów i seriali. Na mały ekran wróciła dopiero w 2012 roku (wystąpiła gościnnie w jednym odcinku "Na dobre i na złe" i zagrała w "Czasie honoru"), a na wielki - w 2017 roku (jako babcia z "Cichej nocy" Piotra Domalewskiego). W ubiegłym roku mieliśmy okazję oglądać ją w hicie Netfliksa - filmie "Hiacynt" opowiadającym o ponurych czasach, kiedy jej mąż był w rządzie.
***
Zobacz także:
Choroba Krzysztofa Krawczyka Juniora się zaostrza. Oto, co wydarzyło się w tramwaju
Siostra Macieja Kurzajewskiego beszta Paulinę Smaszcz: "Festiwal mitomanii"
Anna Lewandowska w dzieciństwie żyła w biedzie. Ojciec zgotował jej ten los