Nerwowo w domu Rubików. Pierwszy poważny kryzys w USA. Agata napisała to wprost
Agata Rubik (36 l.) miała przeżywać w USA cudowne chwile i spełniać marzenia razem z ukochanym Piotrem Rubikiem (54 l.) oraz córkami. Jak się jednak okazuje, nawet wyjazd w tak cudowne miejsce ma swoje minusy. O powodach, dla których ostatnio milczy poinformowała fanów w najnowszym materiale w mediach społecznościowych.
Agata Rubik i jej mąż Piotr Rubik jeszcze wiosną tego roku żartowali, że wyjadą do USA, by zdobyć Oscara, a teraz już wynajmują piękne lokum, gdzie chcą spełniać marzenia. Agata była tak szczęśliwa z przeprowadzki, że nie szczędziła obserwatorom szczegółów związanych m.in. z wybieraniem mieszkania. Teraz okazuje się, że choć te problemy już daleko za rodziną, powstały inne.
"Mimo że plotkarskie portale pisały na temat mojego niezadowolenia z remontu, to dopiero dzisiaj serio puściły mi nerwy. Rano przyszedł majster, wyjął maszynkę do polerowania i zaczął bez żadnego zabezpieczenia mieszkania polerować ścianę. W jednej chwili zrobiło się siwo od pyłu. Na szczęście byłam w domu i kazałam mu przestać. Dopiero teraz, jako tako ogarnęłam pył, a on kończył robotę ręcznie" - podsumowała w mediach społecznościowych.
Problemy z majstrem to nie wszystko. Gwiazda niespodziewanie zmartwiła fanów, bo choć na etapie przeprowadzki stale dzieliła się prywatnymi szczegółami, nagle niemal zupełnie przestała publikować, co dzieje się u ulubionej rodziny internautów. Agata nie mogła przejść obok tego obojętnie i opowiedziała o powodach nieobecności.
"Pierwszy poważny spadek formy. Nie wiem, czy słońce mi przygrzało, czy klimatyzacja mnie przewiała, ale źle się poczułam, dlatego też nie mam weny do nagrywania relacji. Szkoda, bo mieliśmy fajne plany na wieczór" - podsumowała.
Agata nie kryła przy tym wdzięczności, że Rubikowie są taką dużą częścią codzienności internautów, że ich brak jest odczuwalny.
"Jest mi bardzo miło, że aż pytacie, co się ze mną dzieje, że tak mało publikuję. Ale chyba mi dzisiaj przygrzało zbyt mocno, bo zaczęłam się źle czuć. Wybaczcie i trzymajcie kciuki, żeby mi szybko przeszło" - mówiła.
Nawet jeśli para przeżywa niemały spadek formy, to od tej decyzji już... nie ma za bardzo odwrotu. Można nawet powiedzieć, że Rubikowie spalili za sobą wszystkie mosty.
W końcu zakochani spakowali 11 walizek, a potem udostępnili post: "Komu w drogę, temu czas. Warszawo, do zobaczenia wkrótce". Do tego, będąc jeszcze w stolicy, wyprzedali majątek i pozbyli się wszystkiego, co kojarzyło im się z domem.
Muzycznie uzdolniona rodzina sprzedała nawet głośniki - za 25 tysięcy złotych. Choć cena zwaliła z nóg, para szybko się zrehabilitowała, dzieląc się informacją, że część rzeczy oddali za darmo, np. pościele i maskotki.
Czytaj też:
Ale wieści od Rubików po przeprowadzce. A miało być tak fajnie
Rubik przeżyła chwilę grozy w Miami. Znowu żali się na wydarzenia z nowego domu
Doda podczas koncertu TVP przeżyła prawdziwy koszmar. Zrelacjonowała każdy szczegół