"Newsweek" ujawnia, jak wygląda codzienne życie Kaczyńskiego!
Dziennikarze tygodnika próbowali poznać codzienne rytuały prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Czy prawdziwe życie Jarosława Kaczyńskiego (67 l.) znacząco odbiega od tego, jak satyrycy ukazali je Polakom w hitowym "Uchu prezesa"?
Raczej nie jest niczym odkrywczym stwierdzenie, że najpotężniejszą osobą w Polsce jest aktualnie Jarosław Kaczyński. Z prezesem rządzącej partii liczą się posłowie, prawicowi dziennikarze i szefowie państwowych spółek.
Z kolei siedziba na Nowogrodzkiej, gdzie większość dnia Kaczyński spędza, to istna twierdza i miejsce, gdzie nie każdy ma możliwość się dostać.
Dziennikarze "Newsweeka" postanowili dowiedzieć się, jak na co dzień wygląda życie prezesa. Niektóre informacje potrafią wprawić w osłupienie...
Jarosław Kaczyński otoczony jest gronem wyłącznie zaufanych osób, którzy wyręczają szefa w niemal wszystkich sprawach!
"Najważniejsi ludzie w codziennym życiu prezesa PiS to dwaj asystenci-kierowcy, pani Basia, pracownik sekretariatu i działaczka PiS Janina Goss, (...) Dzięki tym 'politycznym przyjaciołom' Jarosław Kaczyński żyje pod kloszem. Chodzą za niego do sklepu, zamawiają mu garnitury, kupują karmę dla kota i przynoszą wydruki z internetu. Wożą go w gości, na groby mamy i brata. Wiążą mu krawaty, czyszczą marynarki z paprochów i dostarczają wypłatę. Bo nawet jeśli Kaczyński ma konto, to z niego nie korzysta" - czytamy w tygodniku.
Z artykułu wynika, że przejaskrawiony obraz Nowogrodzkiej znany z "Ucha prezesa", nie jest do końca tak odrealniony. Do Kaczyńskiego ustawiają się kolejki, a wszystkim dzielnie zarządza pani Basia!
"W tej poczekalni, pod drzwiami, widziałem poważne osoby. Siedzą spocone jak szczury z mętnym wzrokiem. Upokarzający widok. Ryszard Czarnecki na początku swej kariery w PiS przesiedział pod drzwiami kilka tygodni" - zdradza anonimowo jeden z posłów.
Dziennikarze "Newsweeka" kreślą wizerunek Kaczyńskiego jako dość nieporadnego i totalnie oderwanego od rzeczywistości. Podane przez nich przykłady wprawiają w osłupienie!
"Rozmawiając przez telefon ze znajomym politykiem, będącym akurat na Dominikanie, nie mógł wyjść ze zdumienia: - Jak to jest pan w dżungli? Przecież rozmawiamy przez telefon. Człowiek PiS: - Oczywiście miał świadomość istnienia roamingu, wiedział, że można dzwonić do siebie, będąc w Europie. Ale na drugiej półkuli? To przekraczało jego wyobrażenie" - czytamy.
Z tekstu możemy dowiedzieć się także co nieco o gustach kulinarnych prezesa. Okazuje się, że Kaczyński nie przepada za zbyt "udziwnioną" kuchnią i zadowala go obiad z baru sąsiadującego z biurem.
"O tym, co będzie jadł prezes decyduje pani Basia. Wie, że szef nie lubi ryżu ani wymysłów, za to przepada za ziemniakami. Na czas obiadu Kaczyński zamyka się w ślepej kuchni, nie wolno mu wtedy przeszkadzać. Je w samotności , prosto ze styropianowego pudełka" - donosi tygodnik.
Sam gabinet urządzony jest bardzo skromnie. Na biurku stoi komputer, ale prezes ponoć z niego nie korzysta. Kiedyś sprzątaczka miała wyłączyć go z gniazdka przez przypadek i wtyczka leżała tak na podłodze przez kilka tygodni! Z kolei z internetu prezes ponoć korzysta w wersji papierowej, czyli czytając przyniesione mu wydruki artykułów.
Nieco lepiej radzić ma sobie za to z telewizorem...
"Prezes umie go uruchomić, ale jeśli trzeba przełączyć na satelitę, potrzebuje pomocy" - dowiadujemy się.
Sprawy związane z ubraniami również mają załatwiać jego pracownicy i przyjaciółka, u której jest zadłużony.
"Buty, skarpety i czasem koszule kupuje mu Janina Goss, działaczka i przyjaciółka domu. Czasem daje mu też świeże przetwory. Prezes odstawia je do szafy albo oddaje współpracownikom. Sam używa soków do herbaty".