Nick Cordero nie żyje. Żona przejrzała jego telefon i znalazła coś niezwykłego
Nick Cordero długo walczył o życie po tym, jak dwa miesiące temu zachorował na koronawirusa. Jego żona, Amanda Kloots wyjawiła, co znalazła po jego śmierci na telefonie gwiazdora.
"Bóg ma kolejnego anioła w niebie" - napisała żona aktora, Amanda Kloots, na Instagramie w niedzielę, 5 lipca, wieczorem. Przypomnijmy, że Nick Cordero trafił do szpitala 1 kwietnia z objawami zapalenia płuc.
Okazało się, że cierpi na koronawirusa. Początkowo jego stan był stabilny, sytuacja szybko jednak uległa pogorszeniu - infekcja w płucach wywołała gorączkę, a ta spowodowała obniżenie ciśnienia krwi i zakłócenie pracy serca.
Aktor stracił przytomność i musiał być reanimowany. Przeszedł operację z powodu "problemów z przepływem krwi" w prawej nodze, ale potem również pojawiły się komplikacje, co finalnie zakończyło się amputacją kończyny.
Potem stan pacjenta już tylko się pogarszał. Teraz, gdy cała rodzina pogrążona jest w żałobie, Amanda stara się jednak myśleć pozytywnie i porządkuje sprawy związane z odejściem jej ukochanego męża.
Kobieta przypomniała sobie również kod dostępu do telefonu Nicka i wzruszające było to, co na nim znalazła, gdy udało jej się włączyć komórkę. Aktor od czasu, gdy zapadł w śpiączkę, otrzymał 832 SMS-y, wszystkie ze słowami wsparcia i otuchy.
Zobaczyła też ostatnie zdjęcia, jakie były w jego albumie na telefonie. To głównie fotografie z ich synkiem, Elvisem. Dodatkowo opowiedziała, jak radzi sobie z żałobą.
"Uczę się spać sama i nie mówić do niego, co zwykłam robić przez ostatnie trzy miesiące. I to normalne. Myślę, że najtrudniejsze jest zdać sobie sprawę, że już nigdy go nie zobaczę, że nie będzie go w życiu Elvisa. Wylałam już mnóstwo łez, nie wiedziałam, co robić, przeszłam od poczucia zagubienia do bycia silną. Pozwalam sobie odczuwać wszystkie emocje, płakać, kiedy tego potrzebuję, milczeć, kiedy mam na to ochotę" - wyznała.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: