Nicole Sochacki-Wójcicka już tego nie ukryje. Wyszła cała prawda o jej aferze z NFZ
Nicole Sochacki-Wójcicka (40 l.) za wszelką cenę próbowała wyjść z twarzą z niewyobrażalnego skandalu, który wywołała przyznając się do przyjmowania znajomych poza kolejką w szpitalnej przychodni. Później pogorszyła swoją sytuację oświadczając, że dla osobistych korzyści do jej kartoteki medycznej zostały wpisane nieprawdziwe informacje. Gdy sprawą zainteresował się NFZ, medcelebrytka odżegnywała się od tłumaczeń, powołując się na... tajemnicę lekarską. Teraz aferę skomentował NFZ.
Nicole Sochacki-Wójcicka przez lata swojej internetowej działalności odcinała się od wszelkich treści publikowanych na jej temat w mediach plotkarskich. Celebrytka postrzegała siebie jako ofiarę niesprawiedliwych osądów ze strony dziennikarzy i czytelników. Nie przeszkodziło jej to jednak w aż dwukrotnym udzieleniu obszernych wywiadów dla Żurnalisty, czy magazynu "Party". Mama Ginekolog straciła zaufanie swoich obserwatorów, gdy na początku tego roku wybuchła gigantyczna afera z jej udziałem.
"Każdy tak robi. Ja o tym rozmawiałam z zarządem, z profesorem. To jest normalne. To jest też sposób, żeby skrócić kolejki i dostęp po prostu do lekarza" — opowiadała bez zastanowienia Mama Ginekolog na Instagramie.
Na tym jednak się nie skończyło. Wkrótce Nicole Sochacki-Wójcicka przyznała, że wykorzystywała znajomości w środowisku medycznym dla celów osobistych. Gdy jej syn Gilbert przebywał w szpitalu w związku ze wcześniactwem, ona również została przyjęta do placówki, tyle że... bez jakichkolwiek prawdziwych wskazań medycznych. Jak wyznała, w karcie wpisano, że ma zapalenie piersi.
Wielki skandal zdecydowanie osłabił pozycję Mamy Ginekolog w mediach społecznościowych. Lekarka, która przez lata kreowała wizerunek poszkodowanej, ciężko doświadczonej trudnymi przeżyciami kobiety, tym razem nie mogła liczyć na niczyje wsparcie, ponieważ wina była ewidentna. Od Sochacki-Wójcickiej wkrótce odwróciło się wiele dotąd bliskich jej osób. Doszło do zakończenia przyjaźni z innym instagramerem dr Wojciechem Fałęckim, a niedługo później Mama Ginekolog poróżniła się z przyjaciółką Emilią Lubańską-Jóźwiak. Przyczyną sporu były kwestie biznesowe.
Ze względu na duży kaliber szpitalnej afery, głos musieli zabrać przedstawiciele Narodowego Funduszu Zdrowia. Zapowiedziano wszczęcie kontroli.
"Nie ma zgody na przyjmowanie koleżanek i rodziny poza kolejnością w ramach kontraktu z NFZ. W trybie pilnym żądamy wyjaśnień od Uniwersyteckiego Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM, gdzie przyjmuje Mama Ginekolog. Nie ma lepszych i gorszych pacjentów" - mogliśmy się wówczas dowiedzieć z profilu NFZ na portalu X.
Ostatecznie NFZ zażądał zwrotu 25 tys. zł od Uniwersyteckiego Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w związku z niezasadną hospitalizacją Nicole Sochacki-Wójcickiej. Mama Ginekolog, nie chcąc dodatkowo zaostrzać konfliktu, zobowiązała się do wypłacenia 25 tys. zł na Fundację UCZKiN. W słynnym oświadczeniu, które ukazało się w jej mediach społecznościowych zobowiązała się do wypłacenia pełnej sumy.
Po wielu miesiącach od tamtych wydarzeń, "Plejada" postanowiła sprawdzić, czy rzeczywiście tak się stało. W rozmowie z serwisem, Piotr Kalinowski, główny specjalista Zespołu Komunikacji Społecznej i Promocji Narodowego Funduszu Zdrowia potwierdził, że kara finansowa została opłacona w kwietniu tego roku, czyli w kulminacyjnym momencie sporu.
"Kara umowna została nałożona na Uniwersyteckie Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM i została wpłacona w kwietniu br." — wyjawił w rozmowie z dziennikarzami "Plejady", Piotr Kalinowski, główny specjalista Zespołu Komunikacji Społecznej i Promocji.
Zobacz też:
Szpital, w którym pracuje Mama Ginekolog nie zamierza komentować wyników kontroli. Chodzi o... RODO
Ewa Minge uderza w Mamę Ginekolog. Mocne słowa pod adresem lekarki i celebrytki