Nie chciały powrotu Lisa do pracy. Odpowiedź Żakowskiego im się nie spodoba
Tomasz Lis po przejściu czwartego udaru wciąż przebywa w szpitalu i czeka na pełną diagnozę. W międzyczasie trwa jednak zażarta dyskusja o tym, czy należy go odwiesić w prawach dziennikarza stacji TOK FM. Sprzeciw wobec powrotu Lisa wyraziły takie postaci jak Agnieszka Holland czy Sylwia Chutnik, ale ich apel wiele nie przyniósł. Jacek Żakowski wie swoje i odpowiada sygnatariuszkom listu bez wahania.
Po przejściu czwartego w życiu udaru Tomasz Lis ma obecnie większe problemy, niż ewentualny powrót do pracy. Nie oznacza to jednak, że na czas pobytu dziennikarza w szpitalu ucichła dyskusja wokół jego przywrócenia do dawnych obowiązków. Część zaprzyjaźnionego środowiska dziennikarskiego uważa, że Lisowi niczego nie udowodniono, a skoro tak, to nie ma sensu utrzymywać trwającego od kilku miesięcy zawieszenia.
Głównym orędownikiem powrotu byłego naczelnego "Newsweeka" z "wygnania" jest Jacek Żakowski, który nie konsultując tego z nikim, ogłosił pojawienie się Tomasza Lisa na antenie w ciągu dwóch tygodni. Sprawa szybko się jednak skomplikowała. Najpierw w TOK FM zwołano specjalnie spotkanie Żakowskiego z szefostwem, a niedługo później do redakcji wpłynął oficjalny sprzeciw wobec odwieszenia oskarżanego o mobbing dziennikarza.
Słuchać Lisa w TOK FM nie chce cała plejada gwiazd polskiej kultury i mediów. List otwarty w tej sprawie podpisały m.in. Agnieszka Holland, Sylwia Chutnik, Agnieszka Graff, Magdalena Środa czy Katarzyna Surmiak-Domańska. Łącznie zebrało się aż 36 głosów sprzeciwu, więc stacja nie mogła milczeć w odpowiedzi.
Całą treść apelu przeczytano w trakcie porannej audycji, ale Jacek Żakowski (jak podkreśla - w swoim własnym imieniu) dołączył do niego odpowiedź. Wyraźnie widać, że argumenty przeciwników Tomasza Lisa nie poruszyły serca zaprzyjaźnionego redaktora. Prowadzący program stwierdził, że nikogo nie uniewinnia, ale jednocześnie nie widzi innego wyjścia niż przywrócenie do pracy kolegi po fachu:
Dziennikarz twierdzi, że jeśli w sferze publicznej pojawią się nowe fakty, to sprawa niechybnie powróci i wtedy będzie można wydać ostateczny wyrok na Lisie. Problem w tym, że Żakowski nie ufa prowadzonemu przez prokuraturę śledztwu. A skoro tak, to nie wierzy też zeznającym w temacie świadkom. Jaką więc mamy gwarancję, że kiedykolwiek przyjmie oskarżenia wobec towarzysza z "trzódki" za prawdziwe?
Osób sprzeciwiającym się praktykom Tomasza Lisa w "Newsweeku" jest też przecież więcej niż wspomniane przez niego "jedno źródło". Ilu relacji Jacek Żakowski jeszcze potrzebuje? Niby namawia kolejne osoby do dania własnego świadectwa, ale ignoruje te, które już to zrobiły. Trudno więc liczyć na jego obiektywizm w tej sprawie. Na szczęście redakcja TOK FM ma inne stanowisko i uzależnia powrót Lisa od udzielenia wywiadu, w którym gruntownie odpowiedziałby na wszystkie zarzuty.
Zobacz też:
Doradca Kaczyńskiego wspiera Lisa po udarze? Internet nie chce uwierzyć.
Renata Kim opisuje, co działo się za zamkniętymi drzwiami u Lisa.