Nie cichnie afera wokół jej ojca, a tu takie wieści. Nie do wiary, kto jest chrzestną Heleny Englert
Helena Englert od pewnego czasu stawia pierwsze kroki w aktorstwie. Trudno jej jednak odciąć się od znanego nazwiska ojca, Jana Englerta, i matki, Beaty Ścibakówny. To zresztą niejedyne gwiazdy w jej najbliższym gronie. 24-latka ma też bardzo znaną chrzestną...
Helena Englert długo nie myślała o podążaniu śladami swoich rodziców, choć pierwszy raz na ekranie pojawiła się w wieku zaledwie dwóch lat - w "Superprodukcji" Juliusza Machulskiego. Przez całe dzieciństwo chciała jednak - jak wyznała w "halo tu polsat" - "robić ciuchy". W końcu dotarło do niej, że aktorstwo to jedyny słuszny wybór.
"Po prostu odkryłam, że w niczym innym nie jestem dobra i chyba tylko to mi zostało. Bo liczyć nie umiem, więc na żadne studia prawdziwe się nie dostanę. Psychologia jest fajna, ale wszyscy idą teraz na psychologię. Rysować lubię, ale nie robię tego jakoś wybitnie. Głos mam kontuzjowany, więc śpiewać nie będę. Do szkoły baletowej nie chodziłam, a muzyczną mam tylko pierwszego stopnia skończoną, więc nie mam nic innego do robienia'' - powiedziała z rozbrajającą szczerością Englert.
I wygląda na to, że decyzja ta była dobra. W końcu dziewczyna, która szkołę teatralną skończyła formalnie dopiero w ubiegłym roku, ma już na koncie kilka istotnych, a nawet głównych ról: w serialu "#BringBackAlice" i odważnym filmie "Pokusa" Marii Sadowskiej.
Nie da się ukryć, że dorastanie w artystycznej rodzinie miało spory wpływ na rozwój jej wrażliwości na sztukę czy samo zainteresowanie nią. Dzisiaj Helena nie może opędzić się od pytań o to, czy i jak fakt posiadania znanych rodziców przekłada się na jej karierę. Trudno się temu dziwić, zwłaszcza w kontekście głośnej wciąż afery wokół najnowszego spektaklu jej taty, w którym obsadził on i żonę, i córkę.
''Bo chodzi o to, czy jest łatwiej, czy trudniej w tej branży, mając znanych rodziców. Ja tego pytania nie lubię, bo nie mam na nie odpowiedzi. Dlatego, że mam taką swoją perspektywę. Jestem z rodziny, z jakiej jestem. Jestem za tę rodzinę bardzo wdzięczna. Bardzo ją kocham i myślę, że kochałabym ich tak samo mocno, jakby się zajmowali czymś innym. No ale ta sztuka u nas w domu była, więc ja po prostu chyba jakoś to wyniosłam'' - wyjaśniła swój punkt widzenia w "halo tu polsat".
Rodzinne powiązania świeżo upieczonej absolwentki warszawskiej Akademii Teatralnej sięgają jednak dalej. Jej stryjem jest aktor i reżyser teatralny Maciej Englert, stryjenką Marta Lipińska, a bratem stryjecznym operator filmowy Michał Englert, były mąż Małgorzaty Szumowskiej i obecny partner Mai Ostaszewskiej.
A i to nie wszystko. 24-latka ma bowiem bardzo znaną matkę chrzestną...
"Opiekunką" Heleny jest bowiem Anna Dymna. Okazuje się jednak, że panie wcale nie są ze sobą blisko.
"Ostatni raz panią Anię widziałam w roku 2018 mimochodem na jakiejś wystawie. Nie mam [z nią - przyp. aut.] kontaktu (...), [ale nie] ze względu na jakąś niesnaskę" - wyjaśniła w podcaście "WojewódzkiKędzierski", ucinając ewentualne spekulacje na temat konfliktu między aktorkami.
W przeszłości było zresztą inaczej. W dzieciństwie młodej gwiazdy doświadczona artystka bardzo dbała o więź z nią.
"Co roku wysyłała mi z Krakowa takie piękne porcelanowe filiżanki. Na każde urodziny dostawałam. Pamiętała o tym przez całe moje dzieciństwo" - wyznała szczerze córka Englerta i Ścibakówny.
Zobacz też:
Afera z Englertem i jego rodziną ma drugie dno. O tym mało kto mówi
Ścibakówna zabiera głos ws. afery z Englertem. Jest tak, jak ludzie myśleli
Zapłakana Helena Englert nagle ogłosiła na wizji. Jest inaczej niż ludzie myśleli