Reklama
Reklama

Nie lubił się przemęczać. Po latach wyszło, że zmarnował wyjątkowy talent

Zdzisław Maklakiewicz, któremu „nieśmiertelność” zapewniły role m.in. w „Rejsie”, „Wniebowziętych” i „Hydrozagadce”, nigdy nie krył, że męczy go granie w filmach i serialach, więc przyjmuje tylko małe role, które nie wymagają specjalnego wysiłku. „Nie mam serca do aktorskich ambicji” - mówił w wywiadach. Dopiero wiele lat po jego śmierci okazało się, że był nieprawdopodobnie uzdolnionym i obdarzonym słuchem absolutnym muzykiem. „Nigdy nie zrozumiem, dlaczego nie próbował zrobić kariery w tej dziedzinie” - mówi córka legendarnego Maklaka, Marta Maklakiewicz.

Zdzisław Maklakiewicz był wybitnym aktorem, który z najmniejszego nawet epizodu potrafił zrobić zapadającą widzom w pamięć perełkę. Pytany, dlaczego gra tylko małe role, twierdził, że nie lubi się przemęczać, a poza tym na planach filmowych "wieje nudą", a jak się gra główne role, to praktycznie się z nich nie schodzi.

"Ja głównych ról nie gram, bo nie jestem amantem, wcieleniem ideału kobiet. A jak się nie jest ideałem kobiet, nie jest się również ideałem reżyserów. Ja gram na pół etatu" - żartował w wywiadzie (cytat za "Tele Tygodniem").

Reklama

"Ojciec nie cierpiał dyscypliny, jaka panuje na planach filmowych, dlatego cenił role drugoplanowe. Zdjęcia kręcił szybko, bo nie potrzebował wielu dubli" - tak niechęć aktora do dużych ról tłumaczyła z kolei jego córka na kartach książki "Maklak. Oczami córki".

Talent muzyczny odziedziczył po dziadku i ojcu

Niewiele osób wie, że legendarny aktor był znakomitym muzykiem i miał słuch absolutny, ale nawet nie próbował - jak twierdzi jego córka - coś z tym zrobić.

"Myzyka wymaga systematycznoci i cierpliwości, a ojciec był improwizatorem. Lubił tworzyć szybko, jakby coś z niczego" - stwierdziła Marta Maklakiewicz w swej książce, dodając, że Maklaka nużyło i nudziło powtarzanie w kółko tego samego.

"W filmie za każdym razem robił coś innego. A w muzyce, a także w teatrze, musiałby wielokrotnie powtarzać całe fragmenty, dłuższe i krótsze frazy" - napisała.

Zdzisław Maklakiewicz odziedziczył talent muzyczny po dziadku, który był znakomitym... klawiszowcem, stryjecznej babce (Maria Szalińska była znaną śpiewaczką) i ojcu, który nie tylko grał na pianinie i kontrabasie, ale również śpiewał tenorem.

"Pasją mojego pradziadka, kościelnego organisty, było nauczanie muzyki oraz prowadzenie orkiestr i chórów. Także dziadek przeżył swoją przygodę z muzyką - został nawet kontrabasistą w mszczynowskiej orkiestrze, gdzie dyrygentem był jego ojciec" - opowiada Marta Maklakiewicz.

Zdzisław też świetnie grał i, gdyby tylko przykładał się do ćwiczeń, z pewnością byłby wirtuozem.

Potrafił zagrać z pamięci wielkie przeboje Gershwina

Po śmierci aktora pianino, które stało w jego domu, dostała w spadku Marta.

"Babcia często mi powtarzała: »To (pianino - przypis red.) jest cząstka Zdziśka. W grę na tym instrumencie wkładał całe serce, więc gdy uderzasz w klawisze, ten dźwięk zawsze będzie przypominał ci ojca. Wtedy on zawsze będzie przy tobie...«" - wspominała córka Maklaka.

Zdzisław Maklakiewicz - o czym prawie nikt już nie pamięta - skomponował wiele piosenek, pisał też muzykę do przedstawień teatralnych i filmów. Komponował, jak twierdzi jego córka, gdy potrzebował psychicznego relaksu.

"Czasem pisał piosenkę specjalnie dla mamy, taką od serca. Nigdy nie widziałam, by korzystał z nut, zawsze grał z pamięci lub wymyślał melodię, improwizując. Pamiętam, że potrafił bezbłędnie zagrać wielkie przeboje Gershwina" - napisała Marta w swej książce.

"Wystarczyło, że usłyszał jakąś melodię w radiu, a natychmiast był w stanie ją zagrać. Uwielbiał muzykę. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego nie próbował zrobić kariery w tej dziedzinie" - dodała.

3 listopada 2005 roku, a więc 28 lat po śmierci Zdzisława Maklakiewicza Marta notarialnie przekazała sopockiemu SPATiF-owi pianino ojca i napisała piosenkę, którą osobiście wykonała na imprezie zorganizowanej w klubie na "Monciaku".

Źródła:

1. Książka M. Maklakiewicz "Maklak. Oczami córki", wyd. 2015.

2. Artykuł "Piętnaście metrów na lewo", "Tele Tydzień" nr 6/2007.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Zdzisław Maklakiewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy