Reklama
Reklama

Nie mógł wejść na własne przyjęcie!

Amerykańska trasa koncertowa brytyjskiej grupy Coldplay rozpoczęła się od niemiłego incydentu. Lidera zespołu Chrisa Martina nie chciano wpuścić na imprezę zorganizowaną przed pierwszym koncertem grupy w USA.

Nazwisko piosenkarza nie znalazło się na liście gości zaproszonych na przyjęcie na dachu hotelu Thompson Beverly Hills, a ustawiony przy wejściu bramkarz nie rozpoznał artysty. W rezultacie Martin musiał czekać, a jego znajomi próbowali wyjaśnić gospodarzom imprezy, że odmówili wstępu gwieździe rocka.

Jak podał portal Eonline.com, znajomi piosenkarza tłumaczyli: "To Chris Martin, lider zespołu Coldplay". Jak stwierdzili obecni przy zajściu, ochroniarze nie byli nieuprzejmi, zapytali tylko Martina, czy jest na liście gości. Cała sprawa została wkrótce wyjaśniona, a Martin wpuszczony na przyjęcie.

Reklama
PAP/pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy