Nie żyje legenda amerykańskiego kina. Jego role przeszły do historii
Płyną do nas kolejne dramatyczne informacje. We wtorek, 10 grudnia zmarł Michael Cole, legendarny amerykański aktor. Gwiazdor największą rozpoznawalność zyskał dzięki małemu ekranowi, miał jednak także na swoim koncie kilka kinowych hitów. Widzowie na pewno doskonale pamiętają jego kreację w ekranizacji powieści Stephena Kinga "To".
Michael Cole przyszedł na świat 3 lipca 1940 roku. Dorastał w Madison w stanie Wisconsin w USA i już w młodości zainteresował się z aktorstwem. Niedługo po zakończeniu szkoły średniej zaczął stawiać pierwsze kroki na planach programów telewizyjnych.
Prawdziwym przełomem w karierze Michaela Cole’a niewątpliwie była rola Petera Cohena w kultowym serialu "The Mod Squad". Szybko stał się jednym z najlepiej rozpoznawanych aktorów swojego pokolenia.
Niestety, w 1973 roku emisja serialu dobiegła końca, a aktorowi nie udało się już otrzymać roli, która pozwoliłaby mu osiągnąć podobny sukces. Wciąż jednak aktywnie uczestniczył w rozmaitych castingach i pojawiał się w popularnych produkcjach.
Cole był także rozpoznawalny dzięki takim produkcjom, jak "Szpital miejski" czy kultowej ekranizacji jednej z najgłośniejszych powieści Stephena Kinga - "TO".
Niestety, 10 grudnia 2024 roku dotarły do nas tragiczne informacje. W wieku 84 lat, otoczony gronem najbliższych, zmarł Michael Cole. Smutne wieści potwierdziła przedstawicielka aktora.
"Poza karierą Michael Cole zostanie zapamiętany ze względu na swój ciepły i hojny charakter. Znany wśród przyjaciół i rodziny ze swojego dowcipu, uroku i bezgranicznego współczucia, wnosił radość do każdego pokoju, do którego wchodził. W głębi serca był gawędziarzem i potrafił sprawiać, że otaczający go ludzie czuli się wyjątkowo, często racząc ich anegdotami ze swoich hollywoodzkich dni lub dzieląc się mądrością ze swojej niezwykłej podróży" - przekazała Rachel Harris.
Szczegóły dotyczące przyczyny śmierci gwiazdora oraz jego pogrzebu nie zostały przekazane prasie.
Zobacz także:
Dramatyczne okoliczności śmierci znanej influencerki. Zamiast udzielić pomocy, zaczęli ją nagrywać
Nie żyje kolejna wielka postać polskiego kina. Smutne doniesienia nadeszły tuż po urodzinach