Reklama
Reklama

Nie żyje "następca Adama Małysza". Spływają kondolencje z całej Polski

Nie żyje pierwszy mistrz świata juniorów Mateusz Rutkowski, który przez wielu ekspertów od skoków narciarskich był określany mianem "następcy Adama Małysza". Niestety w niedzielę, 7 stycznia media podały informację o jego odejściu. Miał 37 lat. Z całego świata sportowego spływają kondolencje dla najbliższych.

Nie żyje Mateusz Rutkowski. Spływają kondolencje z całej Polski

Skoczek narciarski Mateusz Rutkowski zmarł nagle 7 stycznia 2024 roku. Niecałe 20 lat wcześniej został mistrzem świata juniorów w skokach narciarskich. Wszyscy wróżyli mu wspaniałą karierę. Niestety, zmarł w wieku 37 lat, a jako pierwszy informację o śmierci o polskiego skoczka narciarskiego potwierdził portal Sucha24.pl.

Informację o śmierci skoczka podał też Polski Związek Narciarski, który na Twitterze (obecnie "X") napisał "Polski Związek Narciarski składa kondolencje i wyrazy współczucia rodzinie oraz bliskim Mateusza".

Nie żyje "następca Adama Małysza". Znamy przyczynę śmierci

Według pierwszych, choć wciąż nieoficjalnych informacji, u Mateusza Rutkowskiego doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Jak podaje portal goral.info.pl akcja ratunkowa przeprowadzona przez zespół ratownictwa medycznego nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. "Dzisiaj około południa [w niedzielę - przyp. red.] służby ratunkowe zostały zadysponowane do Skrzypnego, gdzie doszło do nagłego zatrzymania krążenia u 38-letniego mężczyzny.

Reklama

Po wygranej tytułu mistrza świata juniorów w 2004 roku wszyscy Mateuszow Rutkowskiegmu wieszczyli, że pójście w ślady Adama Małysza i zostanie jego następcą. Niestety sława i pieniądze namieszały w życiu prywatnym skoczka, co odbiło się na jego wynikach sportowych. Coraz częściej opuszczał treningi. Przez narastające kłopoty został usunięty z kadry.

"Prezydium Zarządu PZN podjęło decyzję o usunięciu zawodnika z kadry. Powodem były narastające od dawna kłopoty wychowawcze z zawodnikiem, który nie zareagował pozytywnie na wielokrotne próby wpłynięcia na jego postępowanie, jakie podejmowali działacze i trener Zbigniew Klimowski" - mówił przed laty rzecznik prasowy PZN, Grzegorz Mikuła.

W 2009 roku kiedy uporał się z problemami, za namową brata powrócił do skoków narciarskich.

Zobacz też:

Śmierć wielkiego gwiazdora disco polo. Jego przeboje zna każdy Polak

Nie żyje gwiazdor "Indiany Jonesa". Żona zmarłego podała wstrząsające szczegóły wypadku

Nie żyje uwielbiana gwiazda Hollywood. Miała aż 100 lat. Spływają kondolencje i wspomnienia

Nie żyje gwiazdor Czerwonych Gitar. Z całej Polski spływają kondolencje

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy