Nie żyje słynny polski radiowiec. Parę miesięcy temu uległ groźnemu wypadkowi
Słynny radiowiec i realizator dźwięku - Marek Iwanowski - zmarł w wieku 57 lat. Wieloletni współpracownik Radia Gdańsk parę miesięcy temu uległ groźnemu wypadkowi. Niestety pomimo pomocy ze strony bliskich i znajomych, mężczyźnie nie udało się wrócić do zdrowia.
3 grudnia Radio Gdańsk przekazało smutną wiadomość - po długiej walce o powrót do zdrowia zmarł Marek Iwanowski - wieloletni współpracownik rozgłośni.
"Tę wiadomość bardzo trudno nam przekazać. W sobotę zmarł nasz redakcyjny kolega, wieloletni pracownik Radia Gdańsk, Marek Iwanowski. Miał 57 lat" - podano w oficjalnym komunikacie.
Radiowiec, inżynier dźwięku, który prywatnie był wielkim pasjonatem żeglarstwa, przez 27 lat pracował w gdańskim radiu. Uczestniczył w także w nagrywaniu płyt i realizacji koncertów. Mężczyzna zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi po tym, jak parę miesięcy temu uległ groźnemu wypadkowi. Zdarzenie miało miejsce na jachcie, podczas zagranicznego rejsu, na który Marek Iwanowski wybrał się w te wakacje.
"W wyniku urazu kręgosłupa w odcinku szyjnym, doszło do porażenia kończyn dolnych i niedowładu kończyn górnych. Wystąpiła też niewydolność oddechowa" - pisała w opisie zbiórki zorganizowanej dla radiowca jego siostra.
57-latek mógł też liczyć na wsparcie ze strony pracowników rozgłośni, którzy zaangażowali się w zbiórkę pieniędzy potrzebnych na leczenie i rehabilitację. Niestety pomoc nie przyniosła efektu i inżynier dźwięku trafił do szpitala w ciężkim stanie.
"W ostatnich miesiącach zbieraliśmy środki na jego rehabilitację. Wierzyliśmy, że uda mu się powrócić do pełni sił i zdrowia. Dzięki pomocy ludzi o wielkich sercach Marek trafił do ośrodka rehabilitacyjnego. Spędził tam tylko dwa miesiące, ponieważ jego stan znów bardzo się pogorszył. Kilka dni temu Marek trafił do szpitala w stanie krytycznym" - przekazali "Faktowi" bliscy realizatora dźwięku.
Przyjaciele z Radia Gdańsk żegnają w mediach społecznościowych tragicznie zmarłego kolegę.
"Rejs, na którym doszło do tragedii, to miała być taka nagroda. Na nowy początek. A nie koniec. Jeszcze przecież nie koniec. Marek przeżył absurdalny, niezrozumiały, pechowy wypadek. Ale przeżył i miało się poprawiać. Powoli, ale do przodu. Zbieraliśmy fundusze na rehabilitację, w miejscu pracy Marka stawali na głowie, by znaleźć dodatkowe środki (...) Życie napisało inny, brutalny scenariusz. Bez happy endu" - przekazała dziennikarka Magda Gacyk.
"To ogromnie trudne mówić o człowieku, z którym przepracowało się ponad 20 lat, mijało się na korytarzach, rozwiązywało wspólne problemy - oczywiście w czasie przeszłym. Wszyscy w radiu wierzyliśmy, że po wypadku Marek do nas wróci, że znów będzie realizował koncerty, reportaże, że przy swoim biurku będzie udzielał nam rad. Dla niego nie było rzeczy niemożliwych. Jak już się do czegoś zabrał, to starał się sprawy doprowadzić do końca, rozwiązać problem" - wspominała Beata Gwoździewicz z Radia Gdańsk.
Zobacz też:
Sylwia Peretti pokazała zdjęcie z Patrykiem. Gwiazda "Królowych życia" pomagała innym
Nie żyje Jarosław Mikulski. Był znanym muzykiem i uczestnikiem "Baru"
Nie żyje Cezary Szczygielski. Aktor grał w "Klanie" i "Ojcu Mateuszu"