Nie żyje twórca filmowych hitów. Zrozpaczona żona ujawniła tragiczne wieści w środku nocy
Dramatyczne informacje dotarły zza Oceanu. Nie żyje Sam Mercer, popularny producent filmowy. Zasłynął dzięki współpracy z M. Night Shamalanem, z którym pracował przy takich filmach, jak legendarny "Szósty zmysł", "Znaki" czy "Osada". Przykre wieści przekazała pogrążona w żałobie żona.
Sam Mercer związał się z branżą filmową już w latach 80. ubiegłego wieku filmu. Karierę rozpoczął od poszukiwania odpowiedniej lokacji do takich hitów kinowych jak "W krzywym zwierciadle: Wakacje", "Czarownice z Eastwick" z niezastąpionym Jackiem Nicholsonem, czy "Peggy Sue wyszła za mąż".
Przełomowym momentem w jego karierze było nawiązanie współpracy z Walt Disney Company, gdzie został producentem kreatywnym. Dzięki tej amerykańskiej korporacji nadzorował między innymi pracę przy "Stowarzyszeniu umarłych poetów" czy "Good Morning Vietnam". Później, w latach 90., objął prestiżowe stanowisko wiceprezesa Hollywood Pictures. Następnym krokiem w jego karierze była praca jako samodzielny producent. Początki nie były najłatwiejsze, za swój pierwszy film, "Kongo", otrzymał nominację do Złotej Maliny.
Największą popularność przyniosła mu jednak współpraca z reżyserem i scenarzystą M. Night Shyamalanem. Ich pierwszy wspólny projekt z marszu stał się międzynarodowym hitem. Mowa tu o "Szóstym zmyśle" z niezapomnianymi kreacjami Willisa i Osmenta.
Współpraca szła doskonale, a panowie stworzyli razem takie hity, jak "Niezniszczalny", "Znaki", "Osada", "Zdarzenie" czy "Kobieta w błękitnej wodzie". Pracował także przy "Van Helsingu" Stephena Sommersa
Poruszające słowa pożegnania wygłosili już bliscy i przyjaciele producenta.
"Sam i ja zaczęliśmy razem pracować, gdy miałem dwadzieścia kilka lat. Nauczył mnie, że kultura na planie idzie z góry. Przewodził z życzliwością i pokazał mi, jak godnie radzić sobie z presją. Był najlepszym starszym bratem, jakiego mogłem sobie wymarzyć. Każdy plan filmowy stawał się dzięki niemu przedsięwzięciem rodzinnym, a ja starałem się stworzyć podobną atmosferę w czasie swoich kolejnych produkcji. Rozśmieszał mnie i jednocześnie opiekował się mną. Był taki wobec wszystkich" - mówił Shyamalan, z którym Mercer stworzył niezapomniane hity filmowe.
Wzruszające wspomnienie opublikował w swoich mediach społecznościowych również Ricky Staub, były asystent zmarłego.
"Pokazał mi, że realizacja filmu może być doświadczeniem transformacyjnym dla całej ekipy, a nie tylko pracą. Najbardziej cenię sobie momenty między zdjęciami: lunche, to, że nazywał mnie żartobliwie 'Rickym Bobbym', późne noce, gdy byliśmy sami z arkuszami kalkulacyjnymi".
Sam Mercer zmagał się chorobą Alzheimera. Zmarł w swoim domu, w wieku 69 lat. Tragiczne wieści w rozmowie z "The Hollywood Reporter" wyjawiła jego żona, Tegan Jones.
Zobacz także:
Nie żyje gwiazdor kultowych filmów. Rodzina i świat filmowy w głębokiej żałobie po 85-latku
Nie żyje syn legendy TVP. Polski śpiewak zmarł nagle poza granicami Polski
Nie żyje uwielbiany polski muzyk. Budka Suflera zamieściła pożegnalny wpis: "Płakać się chce"