Nie żyje uwielbiany polski muzyk. Budka Suflera zamieściła pożegnalny wpis: "Płakać się chce"
Budka Suflera przekazała w oficjalnym poście smutne wieści o śmierci uwielbianego muzyka. Leszek Świerszcz był w opinii muzyków kultowego zespołu "bohaterem drugiego planu". To on dał wielu Polakom szansę występów w wymarzonych Stanach Zjednoczonych.
Początek 2024 roku obfituje w śmierci znanych artystów, piosenkarzy i wokalistek. Niedawno żegnaliśmy choćby gwiazdę "Idola" i "The Voice". Nagromadzenie pożegnań nie umknęło uwadze muzykom słynnej Budki Suflera. Na facebookowym profilu niedawno pojawił się wpis poświęcony kolejnemu zmarłemu. Jak się okazuje, zmarł klawiszowiec, trębacz i impresario wielu polskich zespołów występujących w USA - Leszek Świerszcz.
Artyści współtworzący Budkę Suflera nie ukrywają, że ostatnie miesiące nie były dla nich łatwe. Zaledwie w listopadzie zeszłego roku żegnali wieloletniego menadżera Czesława Niemena i Ewy Demarczyk, a teraz przyszła kolej na wspomnienie Leszka Świerszcza. Mężczyzna był menadżerem wielu klubów w Stanach Zjednoczonych i dawał szansę na zagraniczne występy kultowym polskim zespołów. W tym również Bufce Suflera, której otworzył drzwi do słynnego Carnagie Hall.
"Leszek Świerszcz nie żyje. Płakać się chce od tak częstych pożegnań... (...) Dziękuję Ci ja, dziękuje Ci każdy z nas, dziękują Ci wszystkie Polskie kapele, soliści, solistki. Bohaterowie drugiego planu..." - czytamy w oświadczeniu zamieszczonym na Facebooku.
Tomasz Zeliszewski, który podpisał się pod zamieszczonym w mediach społecznościowych postem, nie ukrywa, jak trudno to dla niego moment. Strata poniesiona przez polską branżę muzyczną jest bowiem ogromna, nawet jeśli nie wszyscy będą zdawać sobie z tego sprawę.
"Leszek Świerszcz to postać niezwykle ważna dla polskiej branży muzycznej. Ten muzyk, trębacz, klawiszowiec, a przede wszystkim przedsiębiorca, menedżer, promotor, od wielu dekad zamieszkały w okręgu Nowego Jorku znany jest chyba każdemu naszemu muzykowi. Jego kluby, a zwłaszcza "Cricket" dawały pracę i chleb zarówno gwiazdom, jak i maluczkim. Były dla nas wszystkich domem i schronieniem przez ostatnie prawie pięćdziesiąt lat" - wyjaśnił Zeliszewski.
Zmarłego w miniony weekend Świerszcza pożegnała też w oficjalnym wpisie Polska Fundacja Muzyczna. To właśnie za jej sprawą muzyk mógł w ostatnich latach cieszyć się właściwą opieką medyczną:
"Za zgodą Rodziny i z ogromnym smutkiem informujemy, że dziś w nocy odszedł Leszek Świerszcz - założyciel legendarnego Cricet Clubu, w którym przez lata występowała czołówka polskich artystów. (...) W ostatnich latach, Leszek pozostawał pod opieką Polskiej Fundacji Muzycznej. Dzięki hojności wielu Darczyńców mógł walczyć o jak najdłuższe utrzymanie zdrowia... Czegokolwiek dzisiaj byśmy nie napisali o Leszku - to będzie za mało, niewystarczająco... ale obiecujemy, że nie pozwolimy nikomu o nim zapomnieć" - podkreślono.
Data pogrzebu Leszka Świerszcza nie jest jeszcze znana. Polska Fundacja Muzyczna ma poinformować o szczegółach ostatniego pożegnania najszybciej jak to tylko będzie możliwe.
Zobacz też:
Eric Carmen nie żyje. To on stworzył jeden z największych hitów światowej muzyki